niedziela, 14 stycznia 2018

Najsłynniejsza szczotka do włosów - Tangle Teezer


Hej  !!!!

    Dzisiejszym tematem rozważań....eee może nie tak poważnie ;-) Dzisiaj wezmę na tapetę hit wszech czasów (sądząc po ilości pozytywnych komentarzy) czyli osławioną szczotkę do włosów Tangle Teezer rodem z Wielkiej Brytanii ;-) ;-)  
Czekałam, czekałam, aż się doczekałam. Szał na te szczotki trwa już parę dobrych lat. Ale początkowa cena wbijała mnie w fotel. Fakt ceny były różne, nawet wpadły mi w oko takie powyżej 60zł. No nie wiem, ale jeszcze nie upadłam na głowę żeby za kawałek plastiku typu szczotka tyle zapłacić. 
Minął długi, długi czas ;-)  i  w końcu trafiłam na satysfakcjonującą mnie cenę.  Od razu też muszę zaznaczyć, że szczotkę mam już długo, bo ponad 2 lata. Ale dlaczego piszę o niej dopiero teraz? Ponieważ ciągle czytam lub słyszę o niej same superlatywy, a mam zgoła zupełnie inne zdanie. Ba, nawet wciąż szukam dla niej zastosowanie, co też o czymś świadczy ;-) ;-) Ale do rzeczy...




      Szczotka którą widać powyżej to model Salon Elite wersja Purple Crush. Wybrałam taką kierując się tylko ceną.  Wersji jest na prawdę dużo zarówno kolorystycznych, jak i tych pod względem kształtu. Ta opracowana przez specjalistów w dziedzinie fryzjerstwa szczotka miała stać się rozwiązaniem problemu trudno rozczesujących się włosów.  Tak przynajmniej mówił opis wybranego przeze mnie przedmiotu. 




     Szczotka od początku wydawała mi się dobrym konceptem. Bardzo duża ilość różnej długości ząbków powinna ułatwić rozczesanie włosów w sposób szybki i bezbolesny. A ich rozstawienie powinno ułatwić tą czynność, gdy mamy np. mokre włosy.  Napisałam "powinno", bo w moim przypadku to jest czysta teoria. U mnie ta szczotka nie robi kompletnie nic z tych rzeczy ;-( Moje włosy są średniej grubości. Łatwo się puszą i często plączą. Wystarczy odrobina wilgoci lub wiatru i mamy na głowie szopę gotową. Szczotka TT w przypadku takich włosów zupełnie się nie sprawdza. Rozplątanie TT takich włosów nie jest możliwe bez ich wyrwania. A jeśli włosy są mokre to jest to już zupełna abstrakcja.




     Producent zachwala również ergonomiczny kształt idealnie dopasowujący się do dłoni, dzięki czemu nie wyślizguje się ona podczas czesania. Tutaj również nie mogę się z tym zgodzić. Ok, wszystko jest dobrze jeżeli włosy są rozczesane, bez kołtunów. Jeśli tylko natrafiam na jakąś plątaninę to szczotka wypada, wyślizguje się z dłoni. Nie wyobrażam sobie też szczotkowania TT włosów dziecka. Na pewno nie jest to dla niego przyjemne.
Dodatkowo kształt ma spowodować, że włosy rozczesuje się od nasady aż po końce. To też ma wpływ na rozczesywanie włosów. U mnie natomiast spowodowało szybsze przetłuszczanie się włosów. Mam wrażenie, że szczotka szybciej rozprowadza sebum właśnie od nasady po końce. Nawet po kilku godzinach od umycia głowy mam wrażenie że włosy znowu są tłuste i to nie wygląda dobrze. A przy najmniej ja nie za dobrze się z nimi czuję. W przypadku innych szczotek czy grzebieni taka sytuacja nigdy nie miała miejsca. Więc dlatego obwiniam za to szczotkę TT. 




     Szczotka szczególnie jest polecana dla osób o długich włosach, kręconych lub przedłużanych oraz dla dzieci. Moim zdaniem ważniejszy jest dobór ze względu na typ włosów lub ich grubość, a nie ze względu na ich długość.  Myślę, że bardziej sprawdzi się u osób z gęstymi i grubymi, gładkimi włosami. Dla nich szczególnie ta szczotka może być przydatna.
Ale żeby nie było tak całkiem pesymistycznie ;-) ;-)  Mam ją już od ponad 2 lat, więc to też świadczy o tym, że znalazłam dla niej jakieś zastosowania pomimo wcześniejszych nieudanych prób.

     Mój sposób na tą szczotkę początkowo to ... oddanie jej mojemu zwierzakowi ;-) Mój psiak bardzo, ale to bardzo nie lubił szczotkowania. Jednak do czasu. Po pierwszym wyczesaniu szkutów TT ;-) to stało się jego ulubionym zajęciem. Dodatkowo szczotka świetnie wyczesuje futro  z martwych włosków, których jest po prostu mnóstwo. Właściciele Labradorów i innych psów które zrzucają futro co jakiś czas wiedzą o czym mówię. Szczotkowanie przynajmniej raz w tygodniu zredukowała prawie całkowicie konieczność odkurzania co chwila walających się nawet po jednym dniu po podłodze kłaków, a i psiak miał z tego frajdę. Dla psa taka szczotka jest idealna.

     Czas mijał a ja już niestety nie miałam psa ;-( więc robiąc porządki z psimi rzeczami znowu szczotka trafiła w moje ręce. Odkurzyłam ją i wyczyściłam, ale nie chciałam jej oddawać  z resztą rzeczy. Pewnego razu sięgnęłam po nią po nałożeniu maski na włosy chcąc przeczesać jeszcze dodatkowo włosy. I tu zapaliła mi się lampka. Cała czynność okazała się bardzo przyjemna. Maska w kilku ruchach rozprowadziła się dzięki szczotce TT błyskawicznie. Dodatkowo kształt i przyleganie szczotki do głowy poprawiło ukrwienie skalpu przez delikatny masaż skóry. Mam wrażenie też że maski dzięki niej są bardziej efektywne pod względem działania. Używam jej w ten sposób ciągle.

     Jeśli bym miała ocenić TT to jestem zadowolona ostatecznie z tej szczotki, ale to jak długo trwało to że znalazłam dla niej właściwe zastosowanie powinno ją całkowicie zdyskwalifikować. Bo pod żadnym względem obietnice producenta nie pokrywają się ze stanem faktycznym w przypadku moich włosów. No cóż i tak bywa ;-) :-) Choć tyle pochlebnych opinii o TT krąży wokoło to jednak nie zawsze muszą  one sprawdzać się u wszystkich. 
W skali 1 do 10 oceniłabym ją na 2 ;-) po jednym punkcie za każde znalezione zastosowania pomimo wcześniejszego niezadowolenia. 

A jak ta szczotka  sprawdziła się u Was ???? Macie inne lub podobne spostrzeżenia ???
Podzielcie się nimi ;-)) Chętnie przeczytam:-))

Tymczasem na dzisiaj to wszystko.
Trzymajcie się ciepło. 

Pozdrawiam
k.smazik ;-)



Najsłynniejsza szczotka do włosów - Tangle Teezer

Hej  !!!!     Dzisiejszym tematem rozważań....eee może nie tak poważnie ;-) Dzisiaj wezmę na tapetę hit wszech czasów (sądząc po il...