wtorek, 5 listopada 2013

Myśl Przedszkolaka ;-)))))

"Dzieci trzeba dużo przytulać,
żeby były dzielne...
żeby same umiały podciągnąć spodnie..."

Autor nieznany

Więcej takich ciekawych przemyśleń przedszkolaków w audycji  "Dzieci wiedzą lepiej" tutaj można odsłuchać ostatni odcinek (klik).

A jeśli jeszcze Wam mało to odsyłam na You Tube np. tu - klik.

I pamiętajcie "Dziecko prawdę Ci powie" ;-) jaka by ona nie była ;-);-);-)Czasami w najmniej odpowiednim momencie ;-);-);-) 

POLECAM NAPRAWDĘ WARTO ;-)

Pozdrawiam
Miłego słuchania
k.smazik ;-)

poniedziałek, 4 listopada 2013

Myśl dnia ;-)))


"Pocałunek jest cudownym trikiem natury,
żeby przestać mówić, kiedy słowa stają się zbędne. "

Ingrid Bergman

niedziela, 3 listopada 2013

YVES ROCHER Cure Solutions maseczka przywracająca świeżość i blask ;-)))

Rozpoczęła się jesień a to najlepszy czas na różnego rodzaju zabiegi pielęgnacyjne. W okresie jesienno-zimowym częściej sięgamy po maseczki, wykonujemy różnego rodzaju zabiegi w gabinetach kosmetycznych czy masażu. Ja do gabinetu na razie się nie wybieram, ale w domu zafunduje sobie chwilę relaksu ;-)))

Zdecydowałam się powrócić do maseczek ;-)))) Moją ulubioną już od dwóch lat jest:

YVES ROCHER Cure Solutions Maseczka przywracająca świeżość i blask ;-)))



Produkt dostępny w sklepach producenta znajdziemy na pułkach z serią Cure Solutions. Dostaniemy tam ładnie zapakowaną w tekturowe, ofoliowane pudełko tubę mieszczącą 50 ml maseczki.


Cena jest wysoka 75 zł za takie opakowanie. Jednak jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się tyle zapłacić. System rabatowy tej firmy pozwala na zakupy nawet z 50% zniżką. W tym miejscu jednak pojawia się myśl: Ile te kosmetyki faktycznie kosztują, że producent tak hojnie rozdaje kupony rabatowe na prawo i lewo ????? ;-))) Ale to temat na dłuższą dyskusję ;-)).

Ale wracając do tematu ;-)) Producent określa jej właściwości jako oczyszczające i wygładzające. Kieruje ją do kobiet które cytuję: "(...) chcą walczyć z mającymi niekorzystny wpływ na skórę czynnikami zewnętrznymi. " To już dość oklepany slogan :-(( Ale najbardziej podoba mi się: "Wystarczy 5 minut, by skóra była dogłębnie oczyszczona z zanieczyszczeń." ;-))) Przy tym zdaniu można tylko się uśmiechnąć ;-)) Zmarszczki zostaną wygładzone, a skóra ma odzyskać naturalny blask.


W składzie pojawia się nam wyciąg z ziaren drzewa Moringa jako główny komponent działający. Nazywane jest "cudownym drzewem" z okolic Himalajów. Jego wszechstronne zastosowanie sprawiło, że rozpowszechniło się na Azję, Afrykę i Amerykę Łacińską. Lista pożytecznych zastosowań każdej z części tej rośliny jest bardzo długa i stale rośnie. Stanowi ona jednocześnie lekarstwo, pokarm, źródło oleju, naturalny pestycyd dla rolnictwa, środek czyszczący, a obecnie nawet biopaliwo. Jest tak rozpowszechnione w tak niedostępnych zakątkach jak np. tereny pustynne Afryki, gdyż jest ono niezwykle wytrzymałe na niesprzyjające warunki środowiskowe. Owocuje nawet w czasie suszy. Jego owoce po zmiażdżeniu potrafią oczyścić wodę. Oleiste nasiona są bogactwem aminokwasów, protein, witamin i minerałów. Składniki w nim zawarte działają przeciwzapalnie, tonizująco, nawilżająco i antyseptycznie.
Oprócz niego w skład maski wchodzi również żel aloesowy o łagodzącym, regenerującym działaniu. Nawilża on skórę, poprawia mikrokrążenie. Znany jest również efekt przeciwzapalny a nawet przeciwbakteryjny i przeciwgrzybiczy aloesu.Wyciąg z zielonej herbaty reguluje aktywność gruczołów łojowych przez co często stosowany jest w kosmetykach dla cery tłustej  i trądzikowej. Działa antyseptycznie i zmniejsza zaczerwienienia. Olej sezamowy bogaty w wiele składników m.in. tokoferole, mikroelementy, witaminę B6, kwasy omega 6. Stosowany w kosmetykach jako środek anti-aging. Reguluje pracę gruczołów łojowych oraz poprawia krążenie krwi. 
Najbardziej tajemniczym z naturalnych składników maseczki jest olejek saro z Madagaskaru. Roślina stosowana przez szamanów jako neutralizator czarów ;-) Przede wszystkim pobudzająco i dopingująco. W kosmetyce to przede wszystkim antyoksydant. Pobudza naturalną odporność organizmu na czynniki zewnętrzne. Wykazuje też działanie antybakteryjne co wykorzystuje się go w leczeniu ropni i ran.

INCI:
Aqua, Glycerin, Aloe barbadensis leaf juice, Methyl propanediol, Alcohol, Sodium polyacrylate, Propylene glycol, Sesamium indicum seed oil, Maniferin, Parfum, Phenoxyethanol, Cinnamosna fragrous leaf oil, Camellie sinensis leaf extract, Butylene glycol, Moringa pterygosperma seed extract, Linlool, Limonene, Methylparaben, Cl 15985, Cl16035

Niestety skład nie jest wolny od chemicznych elementów. Możemy tu znaleźć sztuczne barwniki (Cl 15985/ Cl 16035) oraz konserwanty (propylene glycol i methylparaben). Jako rozpuszczalnik zastosowano tu oprócz wody również alcohol i butylene glycol. Jest to niezbędne minimum, które było wymagane, aby otrzymać oczekiwaną trwałość i konsystencję. Coś za coś ;-)

Zapach charakterystyczny dla całej linii. Ja bym go określiła jako ziołowo-cytrynowy. Jest bardzo intensywny, ale nie męczący. Maseczka ma  pomarańczowy półprzeźroczysty, raczej mętny kolor.  


 Konsystencja zbliżona do żelu, zawiesista. Łatwo się rozprowadza zarówno palcami jak i pędzlem. Przy czym ta druga metoda jest bardziej efektywna i mniej produktu wbrew pozorom się marnuje. 




Stosowałam ją 1-2 razy w tygodniu i tak też zaleca producent. Na 5-10 minut to w zupełności wystarczy. Czasem robiłam ekstra aplikację rano, jeśli miałam czas, a noc była "ciężka" ;-) Od razu widać efekt. Cera jest jaśniejsza, rozpromieniona, miękka i elastyczna. Zaczerwienienia złagodzone i zmniejszone. O wiele lepiej nawilżona, sprawiająca wrażenie gładszej. Z wszystkich maseczek YVES ROCHER które miałam do tej pory to mój zdecydowany ulubieniec.
Ocena: 10/10 Mam w planie kolejne opakowanie ;-)))

A Wy znacie tą maseczkę ??? Sprawdza się u Was a może znacie lepsze ???? Podzielcie się opinią ;-))

Pozdrawiam
k.smazik ;-)

sobota, 2 listopada 2013

Denko PAŹDZIERNIK ;-) MAKIJAŻ

W październiku ilość pustych opakowań okazała się na tyle duża, że aby Was nie zanudzić podzieliłam ten wpis na kilka mniejszych.

Oto pierwszy w tej serii: MAKIJAŻ

AVON Super SHOCK MAX mascara - a jednak to już koniec. Obszerny jej opis zamieściłam w jednym z ostatnich postów ( klik) . Dalej jestem z niej zadowolona. Bardzo łatwo uzyskać nią efekt gęstych i dokładnie rozczesanych rzęs. Ocena : 10/10 ;-) Zasłużenie

 
KOBO Professional LONG LASTING EYE LINER - teraz wszystko nazywa się "professional", bo jak nie to już nie działa. Wodoodporna formula z wit. E i woskiem pszczelim - nie zauważyłam. Często zdarza mi się, że łzawią mi oczy, zwłaszcza na powietrzu. Niestety wodoodporność kredki jest równa zero. Ot taka sobie zwykła wysuwana kredka. Podoba mi się patent z temperówką w zakończeniu. Duże brawa za to ;-)  Kredka jest bardzo dobra i wszechstronna w użyciu. Służyła mi jako konturówka do oczu, kredka do brwi oraz przy cieniowaniu oka lub wykonywaniu smoky. Jest miękka dzięki czemu łatwo się nie rysuje oraz rozciera w razie konieczności. Ocena: 7/10 (-3 pkt. za brak obiecywanej przez producenta wodoodporności)



RIMMEL Wake Me Up 200 Soft Baige - stosowałam go całą zeszłą zimę i wiosnę. Na lato poszedł w odstawkę. Teraz, gdy moja cera jest jaśniejsza znów do niego wróciłam. Mieszam go z odcieniem ciemniejszym i w ten sposób otrzymuje idealny kolor. Opakowanie z pompką mieści 30ml. Dzięki swojej zawiesistej konsystencji podkład ścieka po ściankach szklanego flakonu i utrzymuje się stale na dnie opakowania. Dzięki temu produkt się nie marnuje. Od razu trzeba zaznaczyć, że nie jest to podkład matujący. Wręcz przeciwnie. Działa nawilżająco i rozświetlająco. To wszystko za sprawą kompleksu witaminowego. Jednak czy jest tak naprawdę nie dane mi było sprawdzić, bo producent nie umieszcza składu na produkcie. Odsyła nas do sprzedawcy, który taką informację powinien posiadać. W sumie nigdy tego nie weryfikowałam ;-)))) czy faktycznie ją tam znajdę. Ja stosuję go w połączeniu z pudrem matującym. To połączenie sprawdza się u mnie najlepiej, a skóra ma delikatny blask, wygląda zdrowo. Taki efekt w pełni mnie zadowala. Ocena: 10/10 Wrócę do niego na pewno nie raz ;-)))



CELIA Pomadko-błyszczyk NUDE 601 - Przyszedł ten czas, że Celia 601 ląduje w koszu. Ten blado różowy kolor świetnie sprawdzał się u mnie o każdej porze. Bardzo przyjemny winogronowy zapach towarzyszył mi codziennie. Jestem bardzo z niej zadowolona. przede wszystkim dobrze nawilża. Śmiem twierdzić, że sprawdza się o wiele lepiej niż słynne Lip Butter REVLON. Delikatny, nienachalny kolor sprawdza się przy każdej okazji i w każdym rodzaju makijażu. Więcej pisałam o niej tutaj. Wystarczyła mi na długi czas, bo stosowałam ją na przemiennie z pozostałymi kolorami. Ale nr 601 wybierałam najczęściej, stąd ona pierwsza sięgnęła dna. 
Ocena: 10/10 Kupiłam już następną ;-) 



SEPHORA Maniac Mat 02 - to najtrwalsza szminka z jaką miałam do czynienia do tej pory. Blady, brudny róż ;-))) Mam też inne kolory, ale w tym najlepiej się czułam i nosiłam ją ciągle. Jeśli chodzi o trwałość to sama w sobie, bez użycia konturówki lub bazy wytrzymuje spokojnie kilka godzin (4-5 według mnie) i  nie wymaga poprawek. Jednak jest jedno ALE !. Swoją trwałość przypłacam mocnym wysuszeniem ust. Przed jej nałożeniem konieczne jest wykonanie peelingu ust. Może to być wykonane miękką szczoteczką do zębów lub specjalnym do tego celu preparatem. Potem na kilka minut nakładamy grubą warstwę balsamu nawilżającego lub odżywczego. Jego nadmiar po paru minutach ściągamy chusteczką higieniczną i tak przygotowane usta dopiero możemy pokryć tą szminką. W przeciwnym razie uwidoczni ona wszelkie niedoskonałości naszych ust, takie jak suche skórki, pęknięcia czy bruzdki, Często w ciągu dnia mieszałam ją z Celią NUDE pomadko-błyszczyk 601. Otrzymywałam wtedy świetny naturalny, lekko połyskujący kolor ust. Jednak kosztem trwałości, gdyż składniki Celii rozpuszczały szminkę Sephory i ścierała się ona zdecydowanie szybciej. Więc coś za coś ;-)
Cena jest dość wygórowana, bo ok 30 zł za tak małą porcję pomadki. Sephora często robi promocje od -10 % do nawet - 50%, więc warto zaczekać i wtedy skorzystać z takich okazji. 
Ocena: 10/10 Jeśli trafi się okazja to z pewnością ją zakupię ponownie. 



YVES ROCHER Couleurs Nature Plumping Sheer Gloss 03 MANGUE - czemu tak się dzieje, że naprawdę dobre, funkcjonalne produkty są zdejmowane z oferty producenta. Zastępowane są niby tymi samymi kosmetykami tylko w nowej szacie graficznej. Ale nie jest tak do końca, bo jakość też na tym cierpi. Dotyczy to nie tylko branży kosmetycznej. Podobno klienci potrzebują coraz to nowszych rzeczy. Może i tak. Ale są też tacy, którzy chcą sprawdzonych, chociaż starych produktów. O nich firmy zapominają :-(((  Ale przechodząc do sedna mojego wywodu to jest jeden z takich produktów.  Świetny błyszczyk z kategorii tych bardziej lepkich, a przez to bardziej trwałych. Na ustach daje efekt mocno nawilżonych, wilgotnych ust. Delikatnie podkreśla naturalny kolor, lekko go ożywiając. Mój kolor to Mango. Żywy mleczny róż. Po nałożeniu na ustach daje się odczuć lekkie mrowienie. Usta stają się przez to bardziej pełne i ich naturalny kolor bardziej żywy. Dzięki lepkiej konsystencji i drobinką odbijającym światło błyszczyk na prawdę daje efekt pełniejszych, powiększonych ust. Niestety jak już powiedziałam we wstępie ten produkt jest już wycofany z oferty producenta, a to wielka szkoda. Ale z tego co dowiaduje się od znajomych firma bardziej znana jest z kosmetyków pielęgnacyjnych niż kolorowych. Więc pewnie firma ogranicza tę sferę swojej produkcji do minimum, stąd częste zmiany w asortymencie. 
Ocena: 10/10 Niestety nie kupię ponownie bo nie ma :-((((


Jeśli chodzi o makijaż to wszystko ;-)))))
Znacie te kosmetyki ???? A może znacie ich odpowiedniki ;-))))
Podzielcie się informacją w komentarzach ;-)))

Pozdrawiam
Miłego dnia 
 k.smazik ;-)

piątek, 1 listopada 2013

Wibo WOW effect sand nr 4 - cukierkowy czy piaskowy ? ;-)

Szał na lakiery o piaskowym lub cukrowym wykończeniu opanowała już chyba całą blogosferę. Na licznych zdjęciach prezentują się one naprawdę ciekawie żeby nie powiedzieć rewelacyjnie ;-)  Jednak ciekawa byłam jak to wygląda na prawdę na żywo.
Z oferty drogeryjnej wybrałam: 

Wibo WOW effect sand nr 4



W buteleczce o pojemności 8,5ml umieszczona jest pięknie mieniąca się krwista czerwień. Cena jest bardzo przystępna bo ok.7 zł i jeśli któraś z Was chciałaby sprawdzić po prostu jak taki cukrowy manicure będzie się u niej sprawdzał to jest to rozsądny wybór.




W ofercie  producenta standardowo gama kolorów obejmuje 4 odcienie podstawowe, matowe lakiery oraz 4 pod nazwą WOW Glamour Sand które zawierają duże drobinki brokatu. 



 Więcej informacji możecie znaleźć na stronie producenta (klik).

Moja czerwień pięknie mieni się w świetle będąc jeszcze w opakowaniu, a w efekcie końcowym staje się matowa ;-))) Wystarczające krycie uzyskałam już po nałożeniu 2 warstw. Jedna jest zdecydowanie zbyt przezroczysta i ilość powstałych drobinek mało estetyczna. Druga warstwa jest wystarczająca, aby otrzymać efekt w pełni kryjącą i dającą głęboki kolor. 



Jeśli chodzi o trwałość to jak dla mnie jest to najlepszy lakier jaki miałam do tej pory. Minęło już 5 dni, a nie widać śladów zużycia, odprysków. A muszę tu zaznaczyć, że lakier położony jest samoistnie. Bez lakierów bazowych, top coat'u czy innych wspomagaczy. Ciekawe czy to jest związane tylko z "cukrową" strukturą lakieru ;-)) Jeśli przetrwa w takim stanie kolejne kilka dni to będzie prawdziwy rekord ;-)))








Aplikuje się go bardzo wygodnie i szybko. Pędzelek jest na tyle szeroki i sztywny, że wystarczą dwa ruchy, aby pokryć płytkę jednolicie. Łatwo jest też nim manewrować i wymodelować płytkę paznokcia.Nic dziwnego, bo konsystencja jest bardzo płynna. Spodziewałam się czegoś gęstszego, a przynajmniej bardziej mazistego ;-)))
Pierwsza warstwa wyschła w mgnieniu oka. Z drugą już nie było tak super, ale i tak całkiem nieźle. Całość wyschła po ok. 10-15 minut.



Ocena końcowa ;-)) Bardzo, bardzo dobre pierwsze wrażenie ;-))) Wprawdzie w efekcie końcowym na pazurach mam bordo, a nie czerwień, tą z flakonika. Ale oba kolory bardzo mi się podobają. Trwałość jest naprawdę świetna. Przy całkowitym braku wspomagaczy to ocena celująca ;-))) Zobaczymy jak długo to dobre pierwsze wrażenie się utrzyma ;-)))) Jeśli nic się w tej kwestii nie zmieni, to pewnie skuszę się na inne kolory ;-)))Matowy efekt końcowy okazał się bardzo elegancki zwłaszcza w wydaniu ciemnej czerwieni. Produkt godny polecenia, szczególnie dla tych z Nas które cierpią na chroniczny brak czasu ;-)))) Szybka i precyzyjna aplikacja oraz wysychanie w mgnieniu oka to jest to czego szukacie ;-))) 


A Wy macie swoje ulubione lakiery tego typu ?????
Możecie jakieś polecić???

Pozdrawiam
k.smazik ;-)))

Najsłynniejsza szczotka do włosów - Tangle Teezer

Hej  !!!!     Dzisiejszym tematem rozważań....eee może nie tak poważnie ;-) Dzisiaj wezmę na tapetę hit wszech czasów (sądząc po il...