środa, 3 grudnia 2014

Denko LISTOPAD 2014 ;-)))

   



     Ruszam znowu z projektem denko. W listopadzie nie było tego zbyt wiele, ale kilka rzeczy szczególnie mi się spodobały i są one na dobrej drodze do  pozostania na stałe w mojej kosmetyczce.
Zaczynamy ;-)




L'BIOTICA Złuszczająca maska do stóp - o koreańskich tego typu skarpetkach czytałam już wiele razy na blogach. Zalety i wady były mi znane ale cena stanowiła skuteczną zaporę przed ich wypróbowaniem . W końcu natrafiłam na nie w jednej z drogerii i postanowiłam wypróbować. Zakupiłam ją już dawno, bo w wakacje, ale użyłam ją dopiero teraz. Dzięki radzie przyjaciółki i całe szczęście, bo w lecie musiałabym chodzić w skarpetkach co nie było by zbyt wygodne ;-) Skarpetki są wygodne i w rozmiarze uniwersalnym. Pasują i na drobniejsze stopy kobiece i męskie. Skóra najpierw wydaje się być bez zmian. Po jednym lub dwóch dniach odnosiłam wrażenie, że jest dziwna na stopach, jakby foliowa, sztuczna. Na czwarty dzień rozpoczęło się złuszczanie. Przyspiesza je moczenie i ścieranie pumeksem i natłuszczanie kremami. Efekt końcowy: WOW ;-) Skóra jest miękka, przyjemna w dotyku. Zgrubienia i zrogowacenia zeszły. Oczywiście za jednym razem nie jesteśmy wstanie usunąć np. odcisków. Bo zależy to od ich umiejscowienia i głębokości na jaką utworzyły się w skórze. Ale przy regularnym stosowania myślę, że i ten problem jest do rozwiązania. Jednak nie częściej niż raz w miesiącu. Ocena: 10/10 ;-) Na pewno kupię kolejne ;-)) 



BATISTE Wiśniowy suchy szampon do włosów - jeśli przyjrzycie się pozostałym denkom to pewnie zauważycie, że suchych szamponów już kilka przetestowałam. Jednak zdecydowanie jestem zadowolona dopiero z tych. wszelkie opisy działania pokrywają się z rzeczywistością. Nie jeden raz po niego sięgałam i powrócę pewnie nie raz. Zwłaszcza, że teraz są ogólnie dostępne w drogeriach a nawet w biedronce ;-) Cena może nie jest zbyt mała w stosunku do innych, ale można je dostać na promocjach w bardziej przystępnych cenach. Nie zostawiają dużej ilości pyłu na włosach dzięki czemu nie są ona zmatowione. Mają przyjemne zapachy. Faktycznie nadają objętości włosom po ich odświeżeniu. Ocena: 10/10 ;-)))


AVON Advance Techniques Styling Straight Spray - Nie używam zbyt wielu produktów do włosów, ale ten wyjątkowo przypadł mi do gustu. To delikatny, lekki płyn. Który sprawia, ze włosy są gładkie, wyprostowane bez użycia prostownicy. Wystarczy sama szczotka. Świetna sprawa jeśli nie masz czasu na długie układanie włosów.. Ma przyjemny słodki zapach, ale nie duszący i nachalny. Po jakimś czasie jest niewyczuwalny. Moje włosy też puszą się przy nawet niewielkiej ilości wilgoci. Spray nie niwelował tego w 100 % bo to nie możliwe, ale znacznie go opóźniał.Miałam tez wrażenie, ze włosy dłużej zachowywały swoja objętość. Cena jest różna w zależności od katalogu, ale można go złapać po na prawdę nie wielkiej cenie . Wart jest jest swojej cenie, bardzo skuteczny produkt. Ocena: 10/10 ;-)) 



AVON Solutions Freshest Pure Scrub Mask Cleanser - To takie 3 w 1 ;-) a ja bardzo lubię takie wszechstronne zastosowania. Peeling, maseczka i krem myjący w jednym. Szczególnie dobrze się sprawdza na wyjazdy gdy mamy ograniczyć zabierane rzeczy. Maseczka ma mentol w składzie więc zapach jest intensywny i charakterystyczny. Sprawdza się dla osób ze skórą normalną, mieszana, trądzikowa lub tłustą. Sucha skóra może być dodatkowo wysuszona i ściągnięta. Krem zawiera niewielkie drobinki które delikatnie usuwają martwy naskórek. Ja lubię pilingi mechaniczne. Mam wrażenie, że są bardziej efektywne. Krem pozostawiony na parę minut na buzi zasycha i zachowuje się jak maseczka z glinki. Niedoskonałości są wysuszone i skóra mniej się przetłuszcza. Jest to produkt do którego chętnie bym wróciła ;-) bo oprócz dobrego oczyszczania skóry z całodniowych zanieczyszczeń ma tyle innych zalet. Ocena: 10/10 ;-)




PALMOLIVE Mydło w płynie - Podobno mydło w płynie niczym nie różni się w składzie od płynu do mycia naczyń. Fakt różnicy kolosalnej nie ma jeśli się je porówna, ale świadomie decyduje się na jego stosowanie. Szczególnie przypadło mi do gustu wersja  mleczna, bo w porównaniu do tych przezroczystych nie wysusza już tak skórę. Nie ukrywam, że mając w domu zwierzaka i robiąc różne codzienne rzeczy w domu ręce myję bardzo często. Przy czym wiem, że może i mydło w kostce jest dla skóry lepsze, ale ja nie znoszę gdy jest ono wilgotne w mydelniczce i rozpaćka się po niej całe. Zostało więc ono zastąpione tym w płynie. Mydło Palmolive (to konkretne!) jest gęste i bardzo wydajne. Miałam je w wersji przezroczystej ale to była pomyłka. Skóra wtedy niesamowicie się przesuszała, a co praktycznie nie występuje po użyciu wersji kremowej mydła. Zapach bardzo przyjemny, słodki, ale bardzo szybko się ulatniający. To akurat mi w nim odpowiada, bo gdy biorę coś rękami do ust nie lubię czuć było na palcach tego mydła. Opakowanie było zakupione w ilości 2, więc już zabrałam się za jego używanie. Pewnie pojawi się jeszcze w kolejnych denkach. Ocena: 10/10




DKNY Be Delicious - Ten tester kupiłam będąc na wakacjach nad polskim morzem jakieś...2 lata temu. Wystarczył mi do dziś ;-))) Pomimo nie wielkiej pojemności. Mam wątpliwości co do jego autentyczności. Bo po powrocie , gdy już ochłonęłam ;-) szukając informacji o tak pakowanych i sprzedawanych "testerach" nie natrafiłam na żadne. Oryginalny zapach znam. Trwałość dla mnie wystarczająca. Wygodne to muszę przyznać opakowanie ;-) To największy jego atut, bo można ją zabrać wszędzie, nawet do kopertówki lub mniejszych kosmetyczek ;-)) Mam jeszcze jedną fiolkę, więc przy takim tempie zużywania następne denko z jej udziałem za rok. Swoją drogą szkoda, że producenci nie wpadli jeszcze na to, żeby sprzedawać perfumy właśnie w takich małych opakowaniach, poręcznych, mniej ważących i wszędzie się mieszczących. Nie, wróć, wpadli na to ale z jakichś powodów sprzedają je tylko w USA, u nas nie. Panie w renomowanych perfumeriach szeroko otwierały oczka, gdy pytałam o coś podobnego. Znam wiele osób, które by takie rozwiązanie ucieszyło. Lubią testować nowe zapachy i często je zmieniać. Dla mnie ta wersja jest OK, ale czy kupię ponownie...NIE. Trochę mnie odstraszył i skutecznie brak informacji o ich pochodzeniu. Ocena: 5/10.



COLGATE  Max White i LACALUT Aktiv -O pastach nie ma się co rozpisywać, bo jakie pasty są każdy wie. Po pasty wybielające tego typu się rzadko, bo nie widzę sensu. Pasta wybielająca wbrew pozorom nie wybiela zębów. Ma ona jedynie wydłużyć efekt osiągnięty podczas wybielania zębów w gabinecie i ewentualnie odroczyć kolejną wizytę w tym celu.  Bez zmiany np. nawyków żywieniowych, czy wyeliminowania lub ograniczenia czynników wytwarzających najwięcej osadu możemy mieć najlepszą pastę wybielającą, a efekty będą znikome. Wole konkretne pasty o wyższych właściwościach ścieralnych ale one nie są do stosowania codziennego bo mogą uszkadzać szkliwo. Morał z tego taki, że jak nie chcemy sobie uszkodzić zębów bo nie wiemy jak to zrobić dobrze to lepiej wybielać je u dentysty. Druga pasta o akurat mój ratunek przy podrażnieniach dziąseł. Bardzo dobrze się u mnie sprawdza i po takim opakowaniu mam spokój na dłuższy czas. Kupuje ją raz na rok lub nawet rzadziej ale ją mogę polecić bo mam ją już sprawdzoną na wszystkich domownikach ;-) Ocena: 0/10 i 10/10 chyba wiadomo co do czego ;-))



MARION  14-dniowa Terapia Wzmacniająca Ampułki do Włosów - Ostatnią pozycją są ampułki. Z produktami tej firmy już zetknęłam się nie raz i była m zadowolona. Tym razem jestem w rozterce. Początkowo było dobrze, ale potem nie wiem dokładnie czy od tego czy od kumulacji wprowadzonych zmian skóra głowy zaczęła się buntować. Ciężko mi wypowiadać czy jest zauważalny jakiś efekt, bo  skóra się buntuje i "zwraca" włosy i teraz drogą eliminacji próbuje dojść co to spowodowało. Mam jeszcze jedno opakowanie, bo chciałam zrobić pełną kurację , ale na razie dam sobie spokój. Poczekam  aż się sytuacja uspokoi i wtedy może będę mogła coś więcej napisać. W tym momencie ocena nie byłaby obiektywna więc jej nie wystawie :-(

Wow trochę tego się nazbierało, ale w skrócie przedstawia się to tak. 

Mieliście coś z tych rzeczy. Jak się u Was sprawdzały. A może znacie jakieś lepsze ich zamienniki ;-) Podzielcie się wiedzą na ich temat ;-))

Pozdrawiam
Trzymajcie się ciepło
k.smazik;-)



poniedziałek, 1 grudnia 2014

Powrót ;-)))

Cześć Wszystkim ;-)))

     Ojjjj zbierałam się do pisania, zbierałam i zebrać się nie mogłam :-(  Ale  teraz gdy aura jest bardziej sprzyjająca znów bez wyrzutów sumienia mogę zasiąść do pisania. Powiecie: dlaczego miałaś wyrzuty sumienia??? Ano dlatego, że gdy jest ciepło, słonecznie i tak kolorowo na zewnątrz nie mam serca siedzieć w domu, przy komputerze. To stwierdzenie pewnie oburza większość bywalców blogów, którzy nie wyobrażają sobie nic lepszego i bardziej interesującego do roboty. Ale tak to prawda, istnieje życie poza internetowe i poza blogowe ;-)) I tej właśnie części życia oddawała się ostatnio. 

   W tym czasie zobaczyłam i odkryłam wiele ciekawych rzeczy, interesujące książki i filmy, odwiedziłam nowe miejsca. Chętnie się tymi odkryciami podzielę, może ktoś zainteresuje się dzięki nim czymś nowym, czegoś się dowie. Tak jak ja ciągle dowiaduję się i uczę czegoś nowego.

   Mam nadzieje, że wygospodaruje czas na systematyczne wpisy, zobaczymy. Pozostał nam jeszcze miesiąc do końca tego roku. Już zastanawiam się co może przynieść kolejny i choć to wielka niewiadoma to jednak mam już dziś jedno postanowienie na ten nadchodzący czas. Popracować nad tym co każdy z Was będzie mógł tutaj przeczytać, aby informacje były bardziej konkretne i rzeczowe, czyli takie jakie ja sama chciałabym znaleźć czytając bloga.

Pozostaje mi tylko życzyć sobie wytrwałości a Wam miłego czytania.

k.smazik ;-)

wtorek, 27 maja 2014

PAESE 325 -piaskiem w oczy ;-))))

     Dzisiaj będzie mało gadania, a więcej oglądania. Ruszyłam z testowaniem lakierów PAESE moich pierwszych w kolekcji, które sama skomponowałam w pudełku, pisałam o nim tutaj. 




Powoli staję się zwolenniczką, nie wróć...fanką lakierów piaskowych. Kolejny kolor i znowu świetny wybór. Trwałość świetna. Bez dodatkowych wspomagaczy typu lakier bazowy czy top coat wytrzymuje bardzo długo. Ewentualne poprawki można zrobić od ręki. Bez konieczności zmywania całości bo przez fakturę lakieru zlewają się one szybko w całość i są zupełnie niewidoczne. Ja często malują paznokcie wieczorem przed snem. Pomimo, że później długo jeszcze czytam i lakier ma czas wyschnąć całkowicie, czasami niestety jakieś odciski i zarysowania się pojawiały. Ale w przypadku tego lakieru nie ma o tym mowy. Faktura zabezpiecza przed tym a szybkość schnięcia nie dopuszcza do ewentualnych zabrudzeń. jak widać same plusy. Kolor bardzo mi się spodobał. To chyba najładniejszy piasek jak do tej pory ;-)))) Rodzaj biżuterii, nie potrzebuje już dodatkowej oprawy lub konkrecji. Ale dosyć już tego gadania oto on :






Świetny kolor. Pewnie użyję go jeszcze nie raz ;-)))

A Wy znacie lakiery tej firmy ? Co o nich myślicie? 
Lubicie efekt piaskowy czy wręcz przeciwnie ? ;-)))

Pozdrawiam
k.smazik ;-)

poniedziałek, 26 maja 2014

Denko MARZEC-KWIECIEŃ 2014 - Makijaż ;-)))

     Jak pewnie zauważyliście denka nie było od pewnego czasu. Nie było nic ciekawego do pisania więc postanowiłam połączyć dwa miesiące razem. Na pierwszy ogień idzie makijaż.


Będzie trochę pozytywów, trochę negatywów. Dla każdego coś miłego ;-)) Zaczynam...


AVON Eye Shadow Primer - mała rzecz a cieszy. O tej bazie pisałam już tutaj. Moje odczucia w stosunku do niej nie zmieniły się w ogóle, a wręcz pozytywne wrażenie ugruntowało się jeszcze bardziej. W działaniu porównałabym ją do tej z firmy Smashbox, najlepszą jaką miałam do tej pory. Sprawdziłam ją już z wszystkimi możliwymi rodzajami cieni. Kremowe, prasowane, wypiekane, pigmenty wszystkie świetnie z nią współdziałały. Baza szczególnie dobrze sprawdzała się w wakacje, przy wyższych temperaturach dobrze utrzymywała cienie na swoim miejscu i  nie pozwalała im się zrolować na powiece ;-))) W użyciu mam już kolejne opakowanie. Stosunek ceny do jakości jest bardzo dobry i w tym momencie nie przewiduje jej zmiany na inną. Nie widzę takiej konieczności. Jeśli coś jest dobre i się sprawdza po co to zmieniać.  Ocena: 10/10 Mój KWC ;-))))


LA ROCHE POSEY Unifiance Pro - to będzie opowieść z cykl: "Komu to przeszkadzało?". Jakiś czas temu stałam się posiadaczką tego korektora na zaczerwienienia. Szczerze mówiąc to początkowo trafił do szuflady, ale w końcu przyszedł jego czas. Sprawdził się bardzo dobrze. Nie było problemu z późniejszym nakładaniem podkładu. Po prostu rewelacja. Co miało być ukryte to było i trzymało się na miejscu. Wszystko to miało miejsce dość długi czas temu. To opakowanie odłożyłam sobie na wzór. Ostatnio z uwagi na walkę z zaczerwienieniami odszukałam go i rozpoczęłam poszukiwania. I tu klops !!! Po raz kolejny okazało się, że jest on już niedostępny. Z tego co dowiedziałam się na stronie to firma wykreśliła ze swojej oferty kosmetyki kolorowe. Tusze, korektory, cienie, lakiery zniknęły z oferty. jak na razie pozostały jedynie podkłady. Powodów pewnie było wiele, ale pewnie najważniejszy to mała sprzedaż. Jednak dla tych którzy zaufali firmie i polubili dany produkt teraz oznacza to poszukiwania od początku. Mniej lub bardziej udane. Nie wiem czy tylko ja mam takie szczęście, pecha ???? Ocena: 10/10  ale co z tego jeśli i tak nie dostanę go już nigdzie i znowu zostałam bez korektora :-(((


GĄBECZKI/PUSZKI - to jeden z tych gadżetów, które albo polubisz albo znienawidzisz. Dobrej jakości puszek potrafi być naszym sprzymierzeńcem. Możesz nim nakładać puder, puder wykończeniowy, róż, brązer co tylko chcesz. To jedynie zależy od Ciebie i wprawy jaką masz. Ale musisz mieć do tego dobry puszek a nie to coś. Te które tu prezentuję pochodzą z pudrów. Ten po lewej to AVON a ten drugi to chyba Max Factor ale dokładnie nie pamiętam. Nie znalazłam do nich zastosowania więc idą już do kosza. Ni to gąbka, ni to aksamit. Nie da się tym równomiernie nałożyć niczego. Ani na sucho, ani na mokro. Rzecz zupełnie zbędna. Szkoda takie coś w ogóle dodawać do kosmetyków. Jeśli o mnie chodzi to można by z nich całkowicie zrezygnować. Ocena :0/10 :-((



DONEGAL  Pędzel do ust - to niestety moje rozczarowanie. Miało być pięknie, a wyszło jak zawsze. Pochodzi on z mini zestawu. Od początku ten pędzelek sprawiał najwięcej problemów. Przede wszystkim jakość. Rozpadł się po pierwszych kilku użyciach. Po małej naprawie i modyfikacji, znów funkcjonował. Jednak najgorsze były włoski. Wiecznie wypadały. Na zdjęciu może trochę słabo widać, więc musicie mi uwierzyć na słowo. Dodatkowo włosy nawet po umyciu  w detergencie były dziwnie tłuste i posklejane. Kształt jest mało poręczny i musisz się nieźle nim namachać żeby nałożyć nim szminkę. Generalnie wrażenie bardzo słabe. Na pewno nie  wybrałabym go powtórnie. Ocena: 0/10 ;-(

Jutro na tapecie będą WŁOSY ;-)

A Wy mieliście kontakt z tymi rzeczami ??? 
Jak się u Was sprawdziły ???

Pozdrawiam
k.smazik ;-)

niedziela, 25 maja 2014

Zapowiedź denka ;-)))))

     Ostatnio się pogubiłam, pogubiłam się z wszystkim. Teraz czas się odnaleźć i ruszyć do przodu. Co raz trudniej znaleźć mi czas na bloga dlatego pojawiają się te zaległości. Mam nadzieję, że jakoś to wszystko opanuję i wrócę na dobry tor. 
Tymczasem od jutra pojawią się zaległe posty denkowe i filmowe, a jest o czym pisać ;-))))


Zastanawiam się nad nową formą denka ale jeszcze nie mam jej dopracowanej. Jeśli macie jakieś sugestie jestem otwarta na wszelkie pomysły. 

Tymczasem miłego dnia, trzymajcie się sucho ;-)))) Bo pogoda dalej sprawia psikusy ;-)))

Pozdrawiam
k.smazik ;-))

sobota, 3 maja 2014

Wyniki nie-rozdania :-(((


Widzicie jak to jest. Nie zawsze osiąga się to co się chce ;-) 
Chciałam oddać w dobre ręce dwie książki o których pisałam tu i tu ;-)


Z okazji pierwszej rocznicy powstania bloga chciałam je komuś podarować, 
ale chętnych nie było i nie ma. Szkoda, co mogę więcej powiedzieć. 
Jestem początkująca w prowadzeniu bloga i jeszcze cały czas się uczę jak to funkcjonuje. 
No cóż książki przechodzą do następnego rozdania, które może wkrótce ;-))

Tymczasem miłego dnia ;-))) 
Trzymajcie się ciepło ;-))

Pozdrawiam
k.smazik ;-)

piątek, 2 maja 2014

7 Polski Top Wszech Czasów

     2 maj 2014, Narodowe Święto Flagi ;-))) Czy może być lepszy dzień na wybór Polskiego Topu Wszech Czasów ;-))) wydaje się, że nie ;-)) Takie kawałki jak "Nie pytaj o Polskę" Obywatela GC, czy "Polska" Kult nabierają w takich okolicznościach nowego wydźwięku. 
I tym razem frekwencja słuchaczy nie zawiodła. To kawał dobrej polskiej muzyki, jak widać ponadczasowej. Plebiscyt jest organizowany przez Trzeci Program Polskiego Radia już od 2008 roku.

W tym już 7 z kolei wydaniu czołowa trójka prezentowała się tak:

1. Sztywny Pal Azji "Wieża radości, wieża samotności" 

 
Źródło YouTube
 
2.Obywatel GC "Nie pytaj o Polskę"

Źródło YouTube

3. Perfect "Autobiografia"

Źródło YouTube

Poza podium znalazła się m.in. "Biała flaga" Republiki i dopiero na 7 miejscu zeszłoroczny tryumfator Topu Czesław Niemen z "Dziwny jest ten świat". Sto utworów, które wybrali słuchacze. Każdy ma z nimi jakieś wspomnienia czego daliśmy dowód w czasie audycji pisząc do prowadzących. I w tym roku pieczę nad notowaniem sprawowało tzw."Radio Piotrków" czyli Piotr Baron, Piotr Stelmach i oczywiście guru Piotr Metz ;-))) Niby utwory się powtarzają, powielają, wędrują po miejscach czasem w górę, czasem w dół, ale emocje i wrażenia są niezmiennie cudowne ;-))))
Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejne notowanie już za rok ;-))) A na razie na deser Lista Przebojów tym razem z Sopotu z Markiem Niedźwieckim ;-))) Jak Majówka  to na całego ;-))))

Pozdrawiam
Miłego słuchania ;-)))) 
k.smazik ;-)

czwartek, 1 maja 2014

"10 sposobów na modę" Maji Sablewskiej - za czy przeciw ?

     W ostatnim poście pisałam o zdobyczach z ciucholandu. A dzisiaj o jednym z bodźców, które między innymi mnie do nich popchnęły ;-))) Jakiś czas temu natrafiłam w internecie na informację o programie " Sablewskiej sposób na modę". Program jest emitowany w TVNStyle ale z uwagi na to, że nie posiadam ani nie zamierzam posiadać kablówki poszperałam w necie i znalazłam tam interesujące mnie odcinki. Następnego dnia będąc w Empiku natrafiłam na książkę autorki programu. W planie była jedynie biografia Rolling Stones'ów, ale za pół ceny wrzuciłam i tą sztukę do koszyka ;-)

 

     Jeśli ktoś spodziewa się opasłego tomiska lub kolejnej "Księgi sylwetek" w stylu Trinny i Susannah  to się zawiedzie. Na pierwszy rzut oka przypomina formą broszurkę. Jednak ilość tutaj nie ma znaczenia, bo najważniejsza staje się jakość zawartych w niej informacji.
     
     Książka prezentuje podstawy dobierania, klasyfikowania ubioru. Nie promuje konkretnego stylu, bo każda z nas jest przecież inna i co innego jej w duszy gra. Pozwala ona w oparciu o przedstawione wskazówki zacząć lub kontynuować (zależnie od tego na jakim etapie jesteśmy ;-)) poszukiwania własnego stylu albo pomoże go dopracować. Podaje liczne wskazówki jak umiejętnie korzystać z mody, nie bać się jej.
Wszystko skomponowane jest w taki sposób, jakby mówiła do Ciebie i mnie nasza kumpelka, zwykła dziewczyna, a nie specjalista od kreowania wizerunku współpracująca z ludźmi z show biznesu. 

     Szukając informacji o tej książce spotkałam się z różnymi jej ocenami. Nawet ze stwierdzeniem, że obecnie wydaje się wszystko co ktoś napisze i większość z tych pozycji nie powinna w ogóle trafić do druku. Że jest to pewien ekshibicjonizm autorki, która za wszelką cenę próbuje się przypodobać innym. Ja tak nie uważam. Moim skromny zdaniem to ostatecznie zawsze zależy od czytelnika, czy przeczyta to co ktoś napisał, a tym samym powstanie tej czy innej książki nabiera dopiero w tym momencie sensu i  znaczenia. Gusta są różne i nie powinno się o nich dyskutować, jak z resztą mówi się już od wieków. Za celowością pisania o tym świadczy też fakt, że zawarte tu zasady po prostu trzeba znać. Większość z nich zna każda z nas, ale nie zdaje sobie z tego sprawy, że tak łatwo je wprowadzić w życie. Autorka taką metamorfozę wprowadziła też i u siebie. Zmiana ubioru, włosów, makijażu pozwoliły jej na przeistoczenie się z szarej eminencji drugiego planu i wkroczenie z rozmachem na salony. Nie umniejszając przy tym sile charakteru Maji ;-) Współpracując z różnymi specjalistami podczas realizacji telewizyjnych nabrała niezbędnego doświadczenia. Więc czemu nie podzielić się tym doświadczeniem z innymi, jeśli miałoby to komuś pomóc. I to pewnie jeden z powodów powstania tej książki.





     W książce znajdziecie m.in. rady jak określić swój styl by był kompatybilny z naszym wnętrzem, charakterem. Jak dokonywać prawidłowych wyborów podczas zakupów, czym się kierować. Niby rzeczy oczywiste, a jednak o nich zapominamy. Jak skompletować swoje "must have" nie w oparciu o magazyny i sezonowe propozycje, ale o ponadczasową klasykę. Dla podróżniczek znajdzie się tu również parę ciekawych adresów pod którymi można znaleźć niebanalne całe stroje lub dodatki. Tym ostatnim jest poświęcony cały rozdział. Czasem jedna ciekawa ozdoba, element załatwi nam całą stylizację lub ją kompletnie zniszczy. Mój ulubiony rozdział to "Rozmiar to rzecz względna" opisuje najczęstszy błąd który popełniamy. Jak tego nie robić i czym się kierować, wszystko zawarto w konkretnych radach. 




     Książka pełna jest też fotografii prezentujących gotowe stylizacje zgodne z zasadami w niej przedstawionymi. Modelką oczywiście jest autorka ;-) Całość tekstu podana w bardzo przystępny sposób. Najważniejsze informacje "wytłuszczone" tak aby od razu rzucały nam się w oczy i zapadały w pamięć. 

 


Bardzo spodobało mi się, że zaczynamy lekturę od myśli, która powinna przyświecać nam wszystkim cokolwiek nie robimy lub gdziekolwiek się nie znajdujemy. Brawo za to ;-)))

      Lekturę uważam za niezwykle udaną. Szereg zasad z tej książki już staram się wprowadzić w życie. Jaki będzie tego efekt ... pożyjemy zobaczymy. Powstała lista uzupełniająca moją szafę, część rzeczy poszło dalej w świat może innym się przyda. Chaos został częściowo opanowany ;-)))) Polecam, bo uważam że warto taką pozycję jeśli nie posiadać to przynajmniej, aby móc do niej w każdej chwili zajrzeć, to chociaż ją przeczytać i przemyśleć. 

A Wy co sądzicie o tego typu książkach? Są potrzebne, czy to strata czasu i pieniędzy? Może macie jakieś swoje ulubione ??? Napiszcie, chętnie poczytam ;-))





Pozdrawiam
Miłego czytania 
k.smazik ;-)

sobota, 26 kwietnia 2014

Second Hand - a mówiłam nie wchodzić ;-))))))

     Dzisiaj sobota dzień wolny, przynajmniej dla mnie ;-))) Mamy wiosnę już od dłuższego czasu, czas na mały remanent w szafie. Mój zakończył się mało optymistycznie ;-( Dużo rzeczy wylądowało z powrotem w walizce, czekając na lepsze czasy a już z pewnością na "mniejszą ilość mnie" ;-)))) Nie ma tragedii ale czas najwyższy coś z tym zrobić. Ostatnio zaglądałam też do paru książek o tematyce mody i ogólnie ubioru, więc postanowiłam trochę uporządkować zawartość szafy. Brakowało mi w niej o dziwo paru klasycznych rzeczy, które sprawdzają się zawsze i wszędzie. 

Korzystając z wolnego postanowiłam pomyszkować po ciucholandzie, second handzie jak zawał tak zwał ;-) Miałam nadzieje, że znajdę tam :

klasyczną białą koszulę z kołnierzykiem
czarną spódnicę ołówkową
granatowy żakiet
biały żakiet
parka
dżinsowa ramoneska
białe luźne t-shirty


     No cóż jak się wchodzi do jaskini lwa to nie wiadomo czego się spodziewać... Wróć, co ja gadam ;-) Przecież wiadomo, że ktoś ucierpi. Tym razem nie ktoś a coś ;-) mój portfel ;-)) Ale bez paniki taką kwotę raz na jakiś czas i to za taką ilość rzeczy mogę wydać. 

   Korzystając z porad zawartych w książkach z załadowanym koszykiem ruszyłam do przymierzalni. Podstawowa zasada: MIERZYĆ, MIERZYĆ I JESZCZE RAZ MIERZYĆ ;-) Nie pozostawiać niczego przypadkowi. Coś co świetnie wygląda na wieszaku czy manekinie o "nienaturalnych" kształtach, nie koniecznie sprawdza się na mnie ;-)))) Ale od tego jest lustro w kabinie ;-)) Jedna uwaga dla właścicieli sklepów ;-))) UWAGA !!!!!!! Zwracam się do Was z ogromną prośbą: BUDUJCIE WIĘKSZE KABINY. Inaczej wydacie więcej na lustra. Sama słyszałam jak dzwoniły z kabin obok, a i ja nie ustrzegłam się kilkakrotnego jego potrącenia ;-)))) Wielkość kabiny i ilość wieszaków, haków to ciągle pozostawia wiele do życzenia :-((((

Ale wracając do sedna ;-))) Z powyższej listy udało mi się na razie skreślić tylko dwie pozycję. Jakie zobaczycie na poniższych zdjęciach ;-))) 




Pierwsza zdobycz ;-) to PARKA. Na zdjęciu wyszła na totalny jeans ale tak nie jest do końca. To trochę brudny, sprany niebieski kolor płóciennego materiału. Chodziło mi o kurtkę na co dzień do pracy, do samochodu. Głównie żeby mi nie wiało po nerach ;-)) Spodobały mi się ozdobne dodatki w kolorze starego, zaśniedziałego metalu. Brakuje w tej kurtce tylko stoperów przy sznurkach.Ale to jest do naprawienia ;-) Cel uważam za osiągnięty ;-)


Kolejną rzeczą z listy była biała marynarka. Takiej nie znalazłam, a przynajmniej nie tego modelu którego szukałam. Znalazłam za to żakiet w kolorze ecru, bez guzików, bardzo prosty w kroju. Klapy trochę przypominają mi te ze smokingu. Materiał jest gładki, jednolity bez wyraźnej faktury czy wzoru. Na słońcu delikatnie odbija światło. Materiał jest cienki więc jest to bardzo dobre rozwiązania na ciepłe, letnie dni. Świetnie się sprawdzi na elegancko np. do małej czarnej lub na co dzień do dżinsów i koturnów. 


Ta bluzka typu "motyl" to raczej przypadek. Ale spodobała mi się bo przypomina mi dwie wzorzyste chusty zszyte w jedno ;-))) Bardzo mi się spodobała. Jest bardzo luźna i wygodna to kolejny jej plus. W sam raz na ciepłe dni ;-))))


Ta zielona koszula to już druga o tym kroju w mojej kolekcji.  Bardzo lubię ten krój bo jest przede wszystkim wygodny. Na co dzień sprawdza się z dżinsami, rybaczkami i leginsami. Ale zgodnie z zasadą: góra luźna, a dół bardziej dopasowany. Podwijane rękawy też powodują, ze takie kolorowe koszule noszę i latem i zimą. Ożywią każdy jesienny czy zimowy sweter ;-))))


Poszukiwałam koszuli klasycznej białej. Niestety nie znalazłam takiej. Były takie o dziwnych krojach, albo takie w stylu hipis. Ja szukałam klasyki. Znalazłam taką w kolorze mleczno-morelowym ;-))Wiem wiem na zdjęciu wygląda na blady róż, zwany też "różem majtkowym". Jedno co mi w niej nie pasuje to guziki. Trochę banalne. Tak sobie myślę żeby je zamienić i może jakieś ozdoby na kołnierzyk, ale to muszę jeszcze przemyśleć. W każdym razie w planie jest przeróbka ;-)))


Nie byłabym sobą gdybym nie wyszła z jakimś szalikiem. Tym razem padło na dwa ;-)))) Biały delikatny z frędzlami i szary w paski. Ten drugi jest po przejściach. Ktoś "inteligentny" wyciął z niego z samego brzegu na środku wąski pasek.  Mogę tylko pogratulować komuś "pomysłowości". Ale wzięłam ten szalik i mam zamiar go przerobić na komin lub coś w tym rodzaju, muszę tylko uruchomić maszynę do szycia i będzie git ;-)))) Tego defektu nie widać, bo rogi samoistnie się rolują więc tragedii nie ma ;-)


Następne dwie zdobycze to sukienki. Za chwile maj  i pierwsza komunia mojej bratanicy. W tak uroczystym dniu wypada również odświętnie się ubrać ;-))) Na tę okazję wybrałam dwie sukienki. Alternatywę i podstawę ;-))) Myślałam o ołówkowej spódnicy, ale nie udało mi się znaleźć takiej w moim rozmiarze. Znalazłam za to coś podobnego. Biało czarna sukienkę, która wygląda jak połączenie białej delikatnej zwiewnej bluzki i spódnicy ołówkowej. ;-)))) Podobały mi się tego typu sukienki już od dłuższego czasu. Dodatkowo ma minimalnie zdobienie, którą jest złota blaszka pod szyją. Rękawy są lekko przezroczyste. Gdyby jednak pogoda okazała się o wiele bardziej gorąca. Mam wersje w kolorze purpurowym ;-)) Sukienka jest bez rękawów, ale ramiona zakrywają falbanki w trochę motylim stylu. W pasie lekko ściągnięta gumką. Długość jest moja ulubiona bo falbana kończy się na kolanie. Z cielistymi sandałkami na obcasie i z ewentualnie jasnym żakietem będzie jak znalazł ;-)))


Ostatnie dwie rzeczy to już czysty przypadek. Do ciucholandów na wagę raczej nie wchodzę bo nie lubię grzebać w stertach ciuchów. Tym razem jednak trafiłam do takiego gdzie odzież prezentowana jest na wieszakach. Nic nie przykuło mojej uwagi tak mocno jak ten...szlafroczek ;-) Spodobał mi się przede wszystkim kolor i  to, że jest dwustronny ;-)))) Satyna sprawia, że bardzo dobrze będzie się nosił w chłodniejsze letnie wieczory ;-)))


Drugie moje odkrycie to kubek ;-)) Gdy go zobaczyłam to zaświtała mi tylko jedna myśl: kubek na pędzle ;-))) I tak już zostało ;-)))


Tym razem to tyle ;-))) A może aż tyle ;-)))) Kasy dużo nie poszło ;-))) Dla porównania na jednej z metek była cena 20 euro. ja z a wszystko tyle nie zapłaciłam więc sami widzicie ;-)))) Na razie więcej zakupów nie przewiduje, następna wizyt za jakiś czas może za miesiąc, zobaczymy ;-)))

A Wy często odwiedzacie takie miejsca ;-))) Udaje Wam się znaleźć to czego szukacie, czy są to tylko zakupy przypadkowe ;-)))))????

Pozdrawiam
k.smazik ;-) 

wtorek, 8 kwietnia 2014

PAESE Lakierowy Box ;-)))

     Ostatnio odpłynęłam ;-) Odpłynęłam oglądając pewien serial, ale o tym może później. Mamy nowy miesiąc wiec zaczynam od nowości ;-))) Od dłuższego czasu nie kupowałam lakieru do paznokci. Pozbyłam się paru starych więc postanowiłam "uzupełnić stany". Na jednym z blogów znalazłam informację  o promocji firmy PAESE. Producent oferuje tzw. BOX'y z 5 lakierami i 2 produktami do pielęgnacji paznokci. 



Wersje są dwie:pierwszy wariant zamawiany na stronie sklepu internetowego producenta jest zestawem losowym, wariant drugi jest skomponowany przez nas i do nabycia tylko na stoiskach stacjonarnych ;-)) Ja oczywiście chciałam sama zadecydować co się w nim znajdzie, więc udałam się do pobliskiego centrum handlowego. 

Mój zestaw wygląda tak:



Lakiery dość do siebie podobne, ale takich jeszcze nie posiadam a od pewnego czasu chodziły mi po głowie.  Jeden to piasek z brokatem i perła, pozostałe trzy to zwykłe, klasyczne kolory.


Preparatami pielęgnacyjnymi stały się u mnie Diamentowy Utwardzacz i Mleczko Usuwające Naskórek. Były na mojej liście zakupowej, gdyż ich poprzednicy już wkrótce sięgną dna.


Ta oferta jest bardzo korzystna cenowo. Za powyższy zestaw w regularnej cenie zapłaciłabym 115,30 zł, a to pudełeczko kosztowało 39 zł ;-). Więc sami widzicie, że się opłaca. To świetny pomysł na prezent dla mamy, babci, przyjaciółki, które lubią kolor na paznokciach. Lub po prostu to okazja na zakup tego co wam jest potrzebne w okazyjnej cenie. :-))))

Nie pozostaje mi nic innego jak zacząć to wszystko używać ;-))))) Pewnie nie omieszkam się tym z Wami podzielić ;-))

Pozdrawiam
k.smazik ;-)


niedziela, 30 marca 2014

SEPHORA Money Maker w roli głównej ;-)

Dawno nie było lakierowej wzmianki, więc dzisiaj przedstawiam  
SEPHORA MONEY MAKER L18.


Ten piękny średnio szary kolor nabyłam już jakiś czas temu, ale wracam do niego z przyjemnością. Niestety nie występuje już w sprzedaży. Zmienione zostały nie tylko opakowania, ale gama kolorów i oznaczenia. Więc pod tym numerem znajdziecie zupełnie inny kolor. Jeśli chodzi o szarości to są zdecydowanie jaśniejsze obecnie. Odpowiednika tego koloru nie dostrzegam.


W zależności od padania światła może wydawać się bardzo jasny, rozbielony lub ciemny wręcz grafitowy. Słyszałam o nim też określenie brudny szary ;-) A ja się pytam, który szary jest czysty ;-))))) Kto wie ????


Najbardziej lubię lakiery SEPHORA za: kolory, krycie i pędzelek ;-) Co do kolorów nie będę się rozwlekać, bo oczywista sprawa. Gdyby kolor mi się nie podobał to bym go nie kupiła, koniec basta ;-) Za to krycie takiego lakieru to już inna sprawa. Tak jak różne są firmy, tak też krycie produkowanych przez nie lakierów jest różne. Może to być lakier wysoko półkowy lub niszowy, ale od nasycenia koloru zależy jego piękno. Flakonik, buteleczka może być najpiękniejsza. W opakowaniu może się prezentować świetnie, a po nałożeniu okazuje się, że kolor jakiś taki nijaki, płytka paznokcia prześwituje. Wygląda to mało estetycznie. Właśnie dlatego lubię lakiery SEPHORA bo już jedna warstwa wystarczy do uzyskania efektu mocnego krycia tak jak w buteleczce. Dwie warstwy to już mocny, ostry kolor. Dodatkowym ich atutem jest również pędzelek, który ogranicza wykonywanie ruchów przy malowaniu do niezbędnego minimum. Więc mam szybki efekt przy minimalnym nakładzie pracy ;-))))



Fotograf ze mnie raczej średni, ale myślę, że widać na zdjęciach jaki kolor uzyskałam po dwóch warstwach. W dziennym świetle lakier prezentuje się od odcienia grafitowego przez mleczny szary do nawet niebieskiego ;-)) Nie może się zdecydować jaki tak naprawdę ma być ;-)


Na jednym z pazurów użyłam mieszaniny drobinek w przezroczystym lakieru marki VIPERA COSMETICS . Ten top coat pochodzi z potrójnego zestawu lakierów tej firmy z serii Artistic Manicure Set - Miracle 05, więcej informacji o zestawach tutaj. Do tej pory brokatowe elementy kojarzyły mi się wyłącznie z okresem sylwestrowym tym czasem to bardzo dobre dopełnienie manicure'u i możliwość przemycenia odrobiny ozdobnego, biżuteryjnego look'u na dłonie, gdy nie mam zbytnio możliwości noszenia biżuterii.  

Jeśli chodzi o trwałość tych lakierów to jeśli o mnie chodzi to jest wystarczająca. Jestem posiadaczką pazurków szybko odrastających i takich samych skórek, więc 5 dni to dla mnie optimum jeśli chodzi o odstęp czasu między jednym a kolejnym macure'em. Po trzech dniach lakier prezentował się dość dobrze. W zasadzie tylko końcówki lekko się starła. Reszta prezentowała się dobrze bez większych zastrzeżeń ;-)))



A Wy lubicie szary kolor ??? 
Macie ulubione lakiery z Sephory ??? 
Co sądzicie o brokacie na paznokciach ???? 
Może być elegancko czy tylko tandetnie ???

Pozdrawiam
k.smazik ;-)

Najsłynniejsza szczotka do włosów - Tangle Teezer

Hej  !!!!     Dzisiejszym tematem rozważań....eee może nie tak poważnie ;-) Dzisiaj wezmę na tapetę hit wszech czasów (sądząc po il...