sobota, 20 lipca 2013

Przychodzi taki czas...

Przychodzi taki czas, kiedy nie musimy praktycznie nic ;-)))) Ten czas to WAKACJE ;-))))) Po całorocznej bieganinie możemy po prostu robić NIC ;-)))))
Teraz przyszła kolej na mnie ;-))))) 

Photo by myself  ;-)

W moim przypadku robienie NIC będzie się również odnosiło do odpoczynku od komputera ;-))))
Dla zawiedzionych od razu zapewniam - nadrobię wszystko zaraz po ;-)))) nowa energia, nowe pomysły ;-))) to nie może się nie udać ;-))))
Pozdrawiam wszystkich odpoczywających we wszystkich zakamarkach świata ;-))) a tym którzy są po albo przed urlopem życzę wytrwałości w codziennych obowiązkach ;-))))


Pozdrawiam
k.smazik 

środa, 10 lipca 2013

Pięknie pachnąca szafa ;-)

     Ostatnimi czasy pogoda nas nie rozpieszcza. Zaledwie tydzień Słońca, na prawie cały czerwiec deszczowy i pochmurny, to nie brzmi dobrze. Teraz jest lepiej, choć meteorolodzy znów zapowiadają pogorszeni pogody. Zabrałam się więc do porządków w szafie pozbywając się przy tym ubrań zimowo-wiosennych. Jednak sama szafa wymagała również odświeżenia ;-) Zaczęłam szperać po internecie i okazało się, że mam szereg możliwości do zastosowania. 

"Mogę nabyć drogą kupna" ;-)
  • kulki zapachowe do szaf i bieliźniarek (źle mi się kojarzą np. z kulkami na mole z naftaliny, fuuuuuujjjjjjj :-( )
  • papier zapachowy do szuflad (ładny, estetyczny, ale w szafie bardzo nietrwały ;-( i drogi :-( )
  • kamienie zapachowe (otwieram szafę a tu głaz....hhhmmmm "to naprawdę ładny głaz" ;-) rzecze Osiołek ;-)),
  • mydełka zapachowe (ok, ale na półki z ręcznikami lub pościelą. Ubrania, koszule - NIE :-( )
  • olejki eteryczne (wymagają trochę zachodu ale są skuteczne ;-)).
     Naszym celem jest odświeżenie mebla, nie perfumowanie ubrań. Usuwamy z niego zapach stęchlizny powstałej np. na skutek braku właściwego obiegu powietrza w meblu przy zbyt załadowanych półkach ;-)

Takie "pochłaniacze zapachu" możemy również przygotować same ;-) Sposobów jet wiele :
  • woreczki zapachowe - mogą mieć różną zawartość. Może to być zarówno wypełnienie ze skrawków materiału nasączone olejkiem eterycznym lub suszone zioła, kwiaty, a nawet owoce. Zapach utrzymuje się dość długo. Możemy go też zintensyfikować poprzez wysypanie np. ziół przemieszanie ich i ponowne umieszczenie w woreczku. Pognieciony woreczek znów wydziela zapach. Możemy na zioła lub herbatę w nim umieszczoną nakropić olejek eteryczny o podobnym składzie. Efekt gwarantowany ;-)
  • flakon po perfumach - daje dobry choć czasami mocny efekt. Jeśli są to wasze ulubione perfumy, które używacie to w zasadzie problemu niema. Ale zapach przechodzi na ubrania i w momencie jak chcemy użyć innych, to zapachy się mieszają ;-) i już nie jest tak fajnie. Ja raczej wstawiam pusty flakon lub z niewielką zawartością, bo zapach jest o wiele delikatniejszy. Szafa ma przyjemny zapach, a ubrania nie są nim przesiąknięte ;-) A o to mi chodzi ;-)
  • sól do kąpieli - niewielką ilość w jakimś małym kubeczku lub na spodku wkładam na dno szafy  ;-) Też się sprawdza ;-)
  • waciki - waciki skroplone olejkiem eterycznym można przymocować na suficie szafy np. taśmą dwustronną lub pineską ;-) Ja miałam swego czasu drążek w szafie owinięty aksamitką i na nią nakrapiałam olejek. Dzięki temu nie było ryzyka, że na ubraniach znajdę jakiekolwiek tłuste ślady z olejków ;-)
  • żarówka posmarowana olejkiem - tą metodę znalazłam wśród pozytywnych, jak i negatywnych metod sprzątania. Pozytywna: daje długotrwały efekt. Na zimną żarówkę należy nanieść i rozetrzeć kilka kropli olejku. Gdy żarówka się rozgrzewa, zapach rozchodzi się po pomieszczeniu i tak za każdym razem gdy ją włączamy ;-) Negatywna: tą metodę stosują niestety osoby nieuczciwe zajmujące się sprzątaniem pomieszczeń. Wmawiają swoim zleceniodawcą, że wszystko jest zrobione, bo przecież jest tak świeżo w pomieszczeniu. A tak naprawdę praca została wykonana tylko powierzchownie :-(((
Ja najczęściej w swojej szafie umieszczam woreczki z lawendą ;-) 


Jest to chyba najprostsza z przedstawionych przeze mnie metod ;-) Do wykonania potrzebujemy:

  • paczka Kwiatu Lawendy - producent nie gra tutaj roli. Pakowana jest przeważnie po 50g, cena to ok. 5 zł za paczkę. Zapach jest delikatny, nie przenika na ubrania, więc nie będzie kolidował np. z perfumami ;-)
  •  woreczki - teraz używam tego typu. Pozostały one po zakupionej lub otrzymanej biżuterii ;-) Można je ponownie wykorzystać ;-) Jednak jeśli nie macie takich lub nie posiadacie zdolności krawieckich, aby takie sobie uszyć, to możecie zastąpić je np. skarpetkami, pończochami i kawałkiem wstążki jako zawieszki ;-)))) Proste ;-))))
Ja z takiej jednej porcji 50 gramowej ziół zrobiłam 6 woreczków ;-))) Będę je miała przez parę miesięcy. Co jakiś czas gniotę woreczki i zapach znowu się uwalnia. Gdy to już nie pomaga wysypuję zawartość i kropie na nią olejek lawendowy ;-) i  z powrotem do wora ;-)))) Powiecie, że to słabe i daje mało intensywny zapach ;-)))) Może dla innych ;-) Mnie w zupełności wystarczy ;-)))

Mam nadzieję, że post się spodobał i znalazłyście tu coś interesującego. Może macie jakieś inne metody, podzielcie się ;-))

Pozdrawiam
Miłego słonecznego dnia ;-)
k.smazik

poniedziałek, 8 lipca 2013

niedziela, 7 lipca 2013

To już 1000 odsłon ;-)

    

 To już 1000 odsłon ;-) Może się to wydać śmieszne dla niektórych ale dla mnie to już mały sukces ;-) Nie zakładałam, że ta ilość będzie rosła, a na pewno nie że aż tak szybko ;-) Blog powstał z myślą o umieszczaniu w nim informacji o rzeczach które mnie interesują i o których ja poszukuje informacji w internecie i nie tylko. O których czytam i które sprawiają mi przyjemność. Mam świadomość, że może ilość wejść nie przekłada się w jakość ;-) że są to pojedyncze wejścia na ten blog, na konkretny post i tyle, nic stałego ;-) Wiem, bo ja też tak robię szukając konkretnych informacji ;-) Mimo to cieszę się, że tu zajrzeliście i dziękuje za ten czas, który dla mnie i moich myśli poświęciliście ;-) Jeśli macie jakieś sugestie lub pytania to piszcie. Chętnie przeczytam co sądzicie o moich wpisach i na pewno się do nich ustosunkuje ;-) 

Tymczasem życzę Wam miłego dnia gdziekolwiek jesteście ;-)
Pozdrawiam
k.smazik

sobota, 6 lipca 2013

Projekt denko - CZERWIEC ;-)))))

     Zbliża się termin odbioru plastików ;-) więc czas na opróżnienie torby z łazienki, w której nazbierało się tego trochę ;-) Dzisiaj zaczniemy od makijażu:


  • ASTOR Blush 005 Juicy Peach - Prasowany róż o brzoskwiniowym odcieniu ;-) Super wyglądał na półce sklepowej. Pomyślałam to jest ten kolor, którego szukałam. Szczególnie w zimie mam problemy z zaczerwienieniami na policzkach, słowem rumieńce ;-) Więc postanowiłam spróbować tego odcienia ;-) Niestety okazał się on rozczarowaniem :-( W zasadzie nie sam kolor ale produkt jako całość. Róż jest naprawdę "sprasowany". Strasznie ciężko się go nabiera. Aplikację trzeba było powtarzać kilkakrotnie, a i tak róż był prawie niewidoczny. Więc poszedł w kont :-( Przy jakichś porządkach spadł mi i rozsypał. Aby go ocalić potraktowałam go spirytusem. Teraz wiem, że produkty tej firmy nie nadają się do ponownej "reaktywacji" tego typu. Róż w ogóle się nie związał i pozostał sypki. Zwiększyła się za to jego intensywność ;-) Kolor nabrał mocy. Teraz sytuacja stała się odwrotna. Minimalna ilość dawała efekt: WOW i trzeba było bardzo uważać aby nie przesadzić ;-) Ocena: 5/10 (Ostatecznie go zużyłam i byłam zadowolona, ale trochę za dużo z nim było zachodu:-()
  • YVES ROCHER Gloss Sublimateur Repulpant Plumping Sheer Gloss - W zasadzie to próbka błyszczyka powiększającego usta. Nigdy takich nie stosowałam. Ten jest pierwszy, ale mogę powiedzieć, że przepadłam ;-) Ten kosmetyk daje bardzo ciekawy efekt. Po nałożeniu odczuwasz delikatne mrowienie. Usta są mocno nawilżone i pełne. Coś dla dziewczyn cierpiących na suchość warg ;-) Nawet niewielka ilość daje już taki efekt. Wygodny aplikator z pędzelkiem pozwala dozować odpowiednią ilość produktu. Jedyny minus - lepi się :-(  Więc do rozpuszczonych włosów nie polecam ;-) Można się wkurzyć ;-) Ocena: 9/10 ( -1 minus za lepkość)


  • MAX FACTOR CREME PUFF 41 Medium Beige - Jeden z moich ulubieńców "wszechczasów" ;-) i jeden z flagowych produktów tej firmy. Niezastąpiony w lecie, jak i zimą. Obecnie stosuje go w połączeniu z lekkim płynnym podkładem lub kremem koloryzującym. Otrzymuje w ten sposób naturalne wyrównanie kolorytu skóry, bez maski ;-) Zimą jako wykończenie makijażu lub z cięższymi podkładami do ich ugruntowania. Ten jest najbardziej zbliżony do mojej karnacji. Mam też inne odcienie, jaśniejszy na zimę i ciemniejszy do konturowania twarzy. Można go używać zarówno na sucho, jak i na mokro. Ja zdecydowanie wolę wersję na sucho ;-) Ocena: 10/10 (Gdybym mogła byłoby więcej ;-))


  • VICHY NORMADERM Żel głęboko oczyszczający - no cóż napisano już na jego temat wiele :-) U mnie też się sprawdził, ale bez szału. Wbrew temu co pisano, u mnie nie nadawał się do zmywania okolic oczu. Z resztą producent umieszcza informację na opakowaniu, żeby omijać okolice oczu. Dlatego trochę mnie dziwi, że dziewczyny polecają go sobie do demakijaż, także oczu. Ale wracając do mnie, to sprawdziłam go osobno i w połączeniu np. z korundem. W obu przypadkach bardzo dobrze się sprawdza. Bardzo dużym atutem jest opakowanie z pompką. Taki aplikator wydłuża stosowanie kosmetyku o parę tygodni. Produkt nie marnuje się. Nie wykluczam powrotu do niego - kiedyś. Poza ceną, która za tego typu kosmetyk jest może nie powalająca, ale dość wysoka. Ocena:8/10 (Szału nie ma :-()
  • AVON Incadessence Roll On Antiperspirant Deodorant - Dezodorant w kulce Incadessence. Działanie średnie. U mnie się nie sprawdzał zbytnio. Do tego ten zapach. Ma sens jeśli stosuje te perfumy. Jednak perfum nie mam od dłuższego czasu. A dezodorant kłóci się z obecnymi moimi perfumami. Na szczęście to już koniec naszej znajomości. Cena jest niewygórowana jeśli traficie na jedną z licznych promocji w Avonie. Ocena: 5/10 (Średniak ;-()
  • NIVEA Sunny Melon & Oil Żel pod prysznic - od dawna kojarzy mi się z wakacjami. To jego czas. Piękny zapach ;-) od razu poprawia mi się nastrój i czuję przypływ energii. Robi to co ma robić dobry żel. Skóra jest odświeżona i czysta. Nie odczuwam po nim efektu ściągnięcia i suchości skóry. Opakowanie poręczne i przyjemne wizualnie. Ocena: 10/10 ;-)


  • LA ROCHE - POSAY Hydraphase XL Legere - To lekki krem o wręcz wodnistej konsystencji. Ja miałam wersję dla cery normalnej i mieszanej. Jest to krem nawilżający dla skóry odwodnionej. Dodatkowo wersja XL oznacza, że zawiera on filtr SPF 15 UVA II PPD. Bardzo dobrze nawilża skórę. A skóra zawierająca odpowiednią ilość wody nie tylko wygląda zdrowiej, ale również jest bardziej odporna na działanie wolnych rodników, zanieczyszczeń i wolniej się starzeje. Moje odczucia to skóra miękka, elastyczna, drobne zaczerwienienia złagodzone. Bardzo dobrze współgrał w ciągu dnia z moim podkładem Rimmel Wake Me Up. Nic się nie działo, makijaż wytrzymywał kilka godzin. Słowem same plusy ;-) W sumie to moje drugie opakowanie. Przedtem miałam wersję zwykłą bez filtrów i była tak samo skuteczna.Ocena:10/10 ;-)
  • AVON Planet SPA Chinese ginseng revitalising ampoules - Ampułki rewitalizujące. Producent zaleca stosowanie jednej ampułki na dzień. Pół rano i pół na noc, pod zwykle używany krem. Moja skóra nie przyjmuje takiej ilości :-( Więc wypracowałam swoją metodę. 1-2 krople ;-) przed nałożeniem zwykłego codziennego kremu lub kropla więcej jeśli ampułka miała stanowić bazę pod makijaż. Tym oto sposobem takie opakowanie starczyło mi na prawie 2 miesiące ;-) Działanie, dość przyjemne. Skóra gładka, elastyczna i napięta, ale bez nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia. W takiej aplikowanej ilości dobrze współdziałało z makijażem. Zapach jest dość intensywny, ale przyjemny. Początkowo drażnił i powodował łzawienie. Ale po zmniejszeniu ilości kosmetyku, tego typu efekt już nie występował. Ocena: 10/10


  • ZIAJA Krem na dzień i na noc Bio Olejek Arganowy - ta seria ciekawiła mnie od dłuższego czasu. Jednak do kremów tej firmy nie miałam do tej pory szczęścia. Co innego z kosmetykami do ciała - to u mnie must have ;-) Postanowiłam spróbować jeszcze raz tym razem na mniejszej ilości. Niestety i tym razem pudło :-( Głównie myślałam o nim jako o kremie na noc. Jednak nie wchłania się on u mnie dobrze. Po oczyszczeniu twarzy i nałożeniu kremu, chwilowo wszystko wydaje się być ok. Krem ciężko się jednak wchłania. Skóra bardzo się świeci, pomimo masowania i wklepywania. Rano jest to samo. Co nie wtarło się w poduszkę, to pozostało na twarzy. Gdy jest wyższa temperatura jest jeszcze gorzej. To krem naprawdę dla bardzo suchej skóry. Ocena: 1/10 (Jeden honorowy punkt za bardzo przyjemny zapach)
  • LA ROCHE-POSAY Hydrane BB Creme - Mój odcień to Medium. Krem zawiera SPF 20 UVA i UVB. Próbuje jeśli mogę nowe BB, ale coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że te kremy są nie dla mnie. Krycie - znikome. I ta tłusta konsystencja - też nie dla mnie. Pani w Sephorze powiedziała mi, że z uwagi na filtry te kremy muszą być cięższe i bardziej tłuste. Jednak nie jestem co do tego przekonana. Są przecież kosmetyki z filtrami SPF30 lub 50 nietłuste, a wręcz matujące. Myślę, że po prostu jeszcze na taki nie natrafiłam ;-) Ale ja go znajdę ;-) Tymczasem ocena: 1/10 (Jeden bo lubię tą firmę ;-))
  • IWOSTIN CAPILLIN Wzmacniający krem na naczynka - Ostatnio walczę z naczynkami i zaczerwienieniami na nosie i policzkach. Z kremów które do mnie trafiły to na razie faworyt ;-) Wzmacnia kruche naczynka i redukuje zaczerwienienia, przy jednoczesnym zabezpieczeniem skóry przed utratą wody. Zawiera Esculoside, witaminę C i olej z pestek winogron. Dodatkowo zawiera zielony pigment i natychmiast zmniejsza widoczność zaczerwienień. Stosowałam go dwa razy dziennie i efekt był bardzo zadowalający. Ocena: 8/10 (Na razie tyle testuje w dalszym ciągu ;-))
  • ERIS PHARMACERIS R Multikojący Krem do twarzy - Krem do cery tłustej, mieszanej, wrażliwej, osób z trądzikiem różowatym.  Filtr SPF 15. Zaczerwienienia istniejące niestety nie zmieniły się, ale nie pojawiły się nowe. Zwłaszcza po ekspozycji na słońce. Konsystencja dość lepka, ale krem dobrze się wchłania. Krem zostawiał na skórze lekki film, lecz nie powodowało to dyskomfortu. Dobrze współdziałał z makijażem, jednak jego trwałość już nie była tak długa jak zwykle. Ocena: 5/10 (Średniak ;-()

"I to by było na tyle" jak to mówił klasyk ;-) Następne denko będzie trochę później, bo po urlopie ;-) 

Pozdrawiam
k.smazik ;-)

środa, 3 lipca 2013

Niefortunny zbieg okoliczności ;-(((

     Bywają takie dni kiedy wszystko wypada z rąk lub odmawia nam posłuszeństwa. Jedni powiedzą, że to pech. Ja wolę myśleć, że to niefortunny zbieg okoliczności ;-) 

     Niektóre "pechowe" wydarzenia są konsekwencją zaniedbań lub po prostu wynikają z upływu czasu  . Dajmy na to wczoraj - dotarłam do miejsca swojej podróży, zaparkowałam moim autkiem, zaciągnęłam ręczny hamulec i bęc... coś strzeliło i oto nie ma hamulca. Możemy tutaj analizować dlaczego, co się stało. Ale poco ;-) Autko ma już swoje lata i kiedyś to pewnie i tak by nastąpiło. Może poprzedni właściciel czegoś nie dopilnował lub za mało dbał o swój samochód. Ale tak naprawdę co to da ;-) takie gdybanie i roztrząsanie ewentualnych przyczyn.

     Gdy już wróciłam do domu znów traf chciał, że zdejmując ścierkę z wieszaka nad zlewem strąciłam szczotkę do mycia wprost do zalewy przygotowanej do kompotów właśnie robionych, która  studziła się w zlewie. Chwila ciszy i konsternacja. Co z zalewą ? Zrobić nową a tą wylać? Przegotować ją i jednak użyć ? Czy kompoty nie zepsują się szybciej ? 100 pytań i zero odpowiedzi ;-) Nerwy  i jeszcze raz nerwy ...

     Jakby tego było mało drugi garnek został wystawiony na parapet okienny. Okno było otwarte na oścież dla lepszej wentylacji. Chwila moment, mały przeciąg. Okno zamyka się z trzaskiem. Towarzystwo zamarło...;-) Garnek z zalewą cały ;-) Ale ulubiona doniczka z kwiatkiem, która stała na oknie już zlokalizowana jest piętro niżej ;-) Znowu strata ;-) Pech ? Nieeeeee. Niefortunny zbieg okoliczności. 

     Dość już tych atrakcji jak na jeden dzień . Wszyscy zasiadamy do stołu. Herbata w dzbanku się parzy. W pewnym momencie... brzdęk  ;-) Pęka szklany dzbanek z herbatą. Przez nieduży otwór zaczyna wyciekać płyn. Na pomoc przychodzi nam ...woreczek od herbaty ;-) Zatykając niewielki otwór ;-) zyskał dla nas czas. Czas potrzebny do uratowania stołu ;-) przed kompletnym zalaniem. ;-) Wszyscy rzucamy się do kuchni po ścierki, ręczniki i co tam jeszcze jest innego ;-) Niestety jest już za późno :-( Woreczek nie wytrzymał naporu...herbaty ;-) Czajnik rozpada się na części i gorąca herbata zalewa obrus i ścieka na krzesła :-( Straty (powiedziałby korespondent telewizyjny) są ogromne ;-) Obrus do prania, stół i krzesła do suszenia :-) Co nas jeszcze czeka tego dnia...

Kumulacja tych wypadków była wyjątkowo hojna ;-) Tyle wpadek nie zaliczyłam ... jak sięgam pamięcią - to nigdy ;-) Powiecie: To był naprawdę pechowy dzień! Nieeeeeee ;-) To był po prostu niefortunny zbieg okoliczności ;-)))))))))

Pozdrawiam i spokojnego dnia
k.smazik

P.S. Wczorajszego wieczora odcięli mi prąd na parę godzin. Stąd post dopiero dzisiaj ;-))))) To dopiero niefortunny zbieg okoliczności ;-))))))) Trzymajcie się ciepło ;-)))))
 


Najsłynniejsza szczotka do włosów - Tangle Teezer

Hej  !!!!     Dzisiejszym tematem rozważań....eee może nie tak poważnie ;-) Dzisiaj wezmę na tapetę hit wszech czasów (sądząc po il...