Podobno jednym z trzech kosmetyków, które każda kobieta powinna posiadać w swojej kosmetyczce - jest róż. Często obserwuję makijaże kobiet szukając pomysłu na siebie. Są kobiety, które kompletnie omijają róż szerokim łukiem i nie stosują go w ogóle. Ich twarze sprawiają przeważnie wrażenie bez kształtnej maski. Są też kobiety, które przesadzają z ilością tego kosmetyku i wtedy też sobie szkodzą, bo wielkie czerwono-różowe plamy rozlewają się na ich twarzach od kości policzkowych aż po uszy. Nie muszę chyba podkreślać tego, że nie ma to nic wspólnego z estetycznym wyglądem.
Róż przydaje się nam w każdym rodzaju makijażu, zarówno dziennym, jak i wieczorowym. Stonowane kolory, najbardziej zbliżone do naszego naturalnego rumieńca nadadzą naszej skórze w ciągu dnia świeżości, ożywienia, naturalności i sprawią, że nie będzie ona wyglądać na zmęczoną. Wieczorami możemy sięgać po wyraziste, intensywne kolory.
Najważniejszą zasadą, o której należy pamiętać to :
" Róż służy do podkreślania, tylko i wyłącznie szczytów kości policzkowych , a nie modelowania twarzy. "
Tak jak inne produkty do makijażu, tak i róże mają szeroką gamę postaci co z kolei warunkuje ich aplikację. Możecie spotkać się m.in. z :
różami w pudrze, prasowanymi, wypiekanymi lub sypkimi, które są najbardziej uniwersalne i sprawdzają się w przypadku każdego typu skóry. Przy racjonalnym jego użytkowaniu nie zrobimy sobie nim krzywdy ;-)
różami w żelu, kremie, płynie oraz musie, ich aplikacja, choć niesłusznie, jest uważana za bardzo skomplikowaną. Sprawdzają się one szczególnie dobrze na skórze normalnej lub suchej. Dają one gładki, przejrzysty efekt, a po utrwaleniu transparentnym pudrem zachowują trwałość na kilka godzin. Te w płynie można również wykożystać do makijażu ust.
Osoby z cerą naczyńkową szczególnie powinny uważać przy stosowaniu tych w odcieniach różu i czerwieni, gdyż mogą one nasilać widoczność naczynek. W okresie zimowym, gdy na skutek zmian temperatur mamy naturalną tendencję do zaczerwienień, powinnyśmy wybierać odcienie cieplejsze i te w kolorach zbliżonych do pomarańczowego. Stosowane są również triki polegające na stosowaniu i mieszaniu kilku ocieni różu. Najpierw nakładanie ciemniejszego odcienia a na górę odcienia jaśniejszego. Daje to naprawdę naturalny efekt, oczywiście dawkując kolory z umiarem.
Moimi ostatnimi zdobyczami, które skłoniły mnie do pisania tego posta, są :
Ideal Luminous Blush AVON
Jak to bywa z zamawianiem kolorówki z katalogów lub z internetu, rzeczywisty kolor ma się nijak do tego z fotografii. Na moich zdjęciach prezentuje się tak jak widać, natomiast na żywo kolory są praktycznie identyczne. Peach jest matowy i na skórze daje delikatne, satynowe wykończenie. Natomiast Classic Aura to jego odpowiednik z dużą ilością drobinek rozświetlających, które pięknie mienią się na skórze.
Z zakupu jestem zadowolona, bo takich kolorów uniwersalnych i nadających się do dziennego makijażu, szukałam. Peach zagościł na stałe w mojej kosmetyczce, a Classic Aura poczeka sobie do lata, gdy skóra jest bardziej opalona. Będzie się pięknie na niej mienił ;-)
Podsumowując, stosunek ceny do jakości bardzo dobra. Warto trochę poczekać lub sprawdzać w internecie aktualną cenę, bo można go dostać taniej. Ja jestem typową polską szatynką o raczej średniej karnacji i u mnie taki kolor sprawdza się bardzo dobrze.
Ocena: 9/10 (-1 za różnicę w kolorze rzeczywistym a katalogowym)
P.S. Jeśli macie sprawdzone róże w podobnej kolorystyce to dajcie znać ;-) Chętnie poczytam o nich, a może nawet jakiś wpadnie mi w oko i przetestuje go na sobie ;-)
Pozdrawiam
k.smazik