wtorek, 3 lutego 2015

Myśl dnia ;-)




"Gdy gra się kończy Król i Pionek trafiają do jednego pudełka."


Cytat z serialu "MENTALISTA"

P.S. Może to i cytat z serialu, ale piekielnie trafny ;-)

poniedziałek, 2 lutego 2015

CZYTADŁO: "Pokochaj swoje włosy" Jaga Hupało

Cześć ;-)

     Dzisiaj trochę o książce która wpadła w moje ręce już jakiś czas temu. Wśród stosu przecenionych książek znalazłam poradnik na temat włosów. Od pewnego czasu nie mogąc sobie poradzić z moimi szkutami ;-) zaczęłam szukać trochę więcej informacji na ten temat. Dlatego w tym czasie moją uwagę przykuła książka: 

Jagi Hupało "Pokochaj swoje włosy".
 



     Przyznam się, że wtedy to nazwisko niewiele mi mówiło.  ;-) Choć nie było mi zupełnie obce, bo przewijało się w licznych blogach włosomaniaczek i nie tylko. Często przed zakupem książki staram się przekartkować i przeczytać kilka stron. Tak dla sprawdzenia, czy język użyty przez autora przemawia do mnie i czy jest w stanie mnie zainteresować na tyle bym książkę przeczytała w całości. Po wstępie od autorki i przejrzeniu spisu treści stwierdziłam, że to jest to. Książka dla mnie. Jeśli mam być szczera to zatytułowałabym ją " Co chcielibyście wiedzieć o włosach, ale boicie się zapytać" ;-))) Wiem, wiem, zbyt długie jak na tytuł ;-))) To pierwsze skojarzenie jakie przyszło mi do głowy po przeczytaniu ostatniej strony. ;-))





     Patrząc chociaż na spis treści widzicie, że nie jest to wiekopomne dzieło, o nie wiadomo jakiej objętości. Ale na pewno bardzo treściwe. Po jej lekturze dowiedziałam się więcej o tym jak obchodzić się z moim typem włosów niż w ciągu wszystkich moich wizyt u fryzjera. Lubię moją fryzjerkę i jestem zadowolona z efektu końcowego, ale wielokrotnie próbowałam od niej wyciągnąć informację na temat nurtujących mnie problemów. Bezskutecznie :-(( O ile bardziej przyjemna i owocna byłaby wizyta u fryzjera, gdyby tego typu informację były nam udostępniane, a nie tylko ploteczki. Ale pewnie co kraj to obyczaj...nie...wróć... co salon to obyczaj ;-))) A może to tylko moje, takie drobne dziwactwo ;-)))





     Bardzo podoba mi się założenie autorki i podejście do problemów włosów kompleksowo. Czyli od podstaw do końcowej pracy stylizacyjnej. Dlatego o najważniejszych czynnikach które mają wpływ na nasze włosy mówią specjaliści: dermatolog, dietetyk i trycholog. Możecie dowiedzieć się m.in. co jeść aby włosy nam się odwdzięczały zdrowiem i blaskiem. Czego unikać w kosmetykach, bo może szkodzić naszemu skalpowi itd. Wiele z tych rzeczy może robię intuicyjnie, inne po prostu nigdy nie przyszły mi do głowy, a mają wielkie znaczenie.




     Kolejne rozdziały to już konkretne omówienie problemów z włosami. Włosy elektryzujące, bez blasku, trudne do układania, zbyt proste lub zbyt kręcone, puszące, że tak powiem to nie wyrok. Z każdym z tych problemów można sobie poradzić, tylko trzeba wiedzieć jak i czym. I tu kolejna ciekawa rzecz, którą znalazłam w tej książce. Jest ona sponsorowana przez firmę Philips. Prezentowane są w niej urządzenia, które na co dzień pomagają nam ujarzmić włosy. Daje ona też wskazówki jak poprawnie ich używać i rady na co zwracać uwagę przy wyborze takich urządzeń. Szczerze mówiąc to z tego typu informacjami nie spotkałam się nigdzie, ani u fryzjera, a tym bardziej w sklepie ze sprzętami AGD. Bardzo pożyteczne informację, teraz już wiem na co zwrócić uwagę planując zakupy.




     Internet, gazety - często są pełne porad i wskazówek jak postępować z naszą czupryną. Jednak przez to namnożyło się mnóstwo mitów, które koło prawdy nawet nie leżały. Dlatego, aby to wyjaśnić autorka zebrała te najbardziej znane w jednym rozdziale i rozprawiła się z nimi raz na zawsze ;-))) Czy podcinanie włosów przyspiesza ich wzrost ? Czy prostownica niszczy włosy? Po co to całe szczotkowanie? Czy można się odmłodzić przez fryzurę ? itd. itd.
 
 


Na koniec mały słowniczek pojęć. Nazwy które wiążą się z tematyką włosów. Te bardziej znane i te może trochę mniej. Szybko dowiesz się o co w tym wszystkim chodzi.

     Jestem jednak tradycjonalistką. ;-)) Wiem, że internet jest pełen tego typu informacji, ale ja wole mieć to na papierze. W jednym miejscu. Jeśli będę potrzebowała odpowiedzi to sięgam w pierwszej kolejności po książki, później do internetu. Tą pozycję uważam za bardzo udaną. Uzyskałam konkretne odpowiedzi na pytania które chciałam zadać lub zadałam już kiedyś fryzjerowi, ale  nie uzyskałam satysfakcjonujących mnie odpowiedzi. Najważniejszą nauką, którą wyniosłam po lekturze jest to, że aby uzyskać wymarzone włosy to nie wystarczy stosowanie jednej metody. Jest to proces kompleksowy. Rozpoczyna się już podczas mycia głowa, później w procesie pielęgnacji, na odpowiedniej stylizacji kończywszy. Dodajmy do tego odpowiednią pożywkę dla włosów w diecie i mamy komplet idealny ;-)))) Rozglądam się za porządną prostownicą. Teraz wiem na co zwrócić uwagę, aby jej działanie było bardziej efektywne i bezpieczne dla włosów. 
Jeśli macie możliwość przeczytać to polecam. :-)))) bo na prawdę warto ;-))) Książka dla osób średnio zaawansowanych w tematyce oraz, a może przed wszystkim dla początkujących. ;-)))

A Wy macie jakieś swoje ulubione książki, poradniki na temat włosów ? Dajcie znać ;-)))

A jutro: denko, denko, denko ;-))))) 

Pozdrawiam
k.smazik ;-)

niedziela, 1 lutego 2015

Zrób to SAM : RATUJEMY CIENIE :-)))

Cześć ;-)

     Reaktywacja cieni. W zasadzie to metoda już stara jak świat, a przynajmniej ten świat blogowy ;-)) ;-)) Ja ostatnio rozmawiając na temat makijażu  spotkałam się z pytaniem co zrobić z cieniami, które uległy pokruszeniu lub są już na wykończeniu ale ciężko jest się do nich dostać w opakowaniu. 
W zasadzie to mamy dwa wyjścia:
  1. Metoda spirytusowa - efekt końcowy to sprasowane cienie wyglądające tak jak wcześniej.
  2. Sproszkowanie cieni - w postaci sypkiej można je stosować również, tak jak np, cienie mineralne. Najlepiej rozetrzeć je na drobno wtedy nie będą się one tak osypywać, za to lepiej rozprowadzać.



Robiąc porządki w kufrze znalazłam parę takich właśnie gagatków, na których przykładzie pokarzę metodę ze spirytusem. Jest to nie tyle najlepsza co jedyna metoda jaką znam. jestem zadowolona z uzyskanego efektu, więc nie widzę potrzeby szukać czegoś innego.

Aby odświeżyć cień w ten sposób potrzebujemy:


  • Spirytus - to najważniejszy element tej metody. Często gdy czytałam o niej na blogach spotykałam się z tym, że stosowano jakikolwiek spirytus np. salicylowy lub inne. Jednak najważniejszą rzeczą jest aby był on czysty. Bo jeśli np. zastosujemy spirytus salicylowy to po jego odparowaniu w cieniu pozostaną kryształki kwasu salicylowego, który możecie powodować uczulenia, a lepiej nie myśleć co mogłoby się stać gdyby dostał się on bezpośrednio do oka. Dlatego TYLKO , TYLKO CZYSTY SPIRYTUS ;-)
  • Igła, wykałaczki czyli coś czym pokruszysz i wymieszasz cień z alkoholem. Tutaj pomysłowość jest nieograniczona i zależy od waszych indywidualnych preferencji ;-)
  • Pipeta może być choć nie musi. Można też sobie dać radę łyżeczką lub czymkolwiek co pozwoli nabrać nam płyn.
  • Szpatułka, nóż do przeniesienia lub uformowania masy w foremce.
  • Monety, wypraski różnych wielkości
Mając to pod ręką możemy przystąpić do pracy. Rozpoczniemy od rozdrobnienia, pokruszenia cieni. Najlepiej zrobić to jak najlepiej, wtedy zastosujemy mniejszą ilość spirytusu a cienień będzie miał bardziej jednolitą, gładką powierzchnię po odciśnięciu.



Kolejnym etapem jest stopniowe dodawanie spirytusu. Nie umiem wam powiedzieć ile dodaje tego składnika, bo jest ona różna. Raz jest go więcej raz mniej. Wszystko pewnie zależy od składu cieni ;-)  Płyn dodaje stopniowo, aby uzyskać jednolitą papkę, która łatwo będzie się poddawać formowaniu. Możemy to zrobić w jakimś pojemniku i potem przenieść do opakowania lub zrobić to bezpośrednio w wyprasce. Wygląda to mniej więcej tak ;-)


Papka, która jest widoczna na zdjęciu jest zbyt mokra. Przez to cień dłużej będzie wysychał. Z tego też co zauważyłam to jeśli dam zbyt dużo alkoholu to potem cienie są bardziej tępe. Więc widzicie, że nie należy przesadzać.
Następnie foremkę przykrywamy zwykła chusteczka higieniczną i przyciskamy dopasowaną monetą.


W ten sposób odciągamy alkohol i jednocześnie formujemy cień w wyprasce. Teraz pozostaje nam nic innego jak pozostawić cień do wyschnięcia. Alkohol odparowuje i otrzymujemy gotowy do użytku cień ;-))))


Analogicznie postępowałam z pozostałymi cieniami ;-)) 
Wyglądały one  tak:




Po paru godzinach cienie były całkowicie suche i gotowe. Tym sposobem potraktowałam już kiedyś róże do policzków i pudry. Przerobiłam nawet kuleczki rozświetlające na wersję prasowaną ;-) Wszystkie te rzeczy zachowały swoje właściwości. Mam nawet wrażenie, że kolory stały się bardziej intensywne. Tak było np. w przypadku róży do policzków. Niektóre produkty potraktowane spirytusem tracą trochę przyczepność i trwałość na powiece. Jednak działo się tak z cieniami, które już były "wiekowe". W pozostałych przypadkach nie miałam żadnych zastrzeżeń do walorów tych cieni. 
Metoda łatwa i skuteczna. Każdy sobie z nią poradzi ;-))

Stosowaliście tą metodę? A może macie jakieś inne patenty ? ;-)) Podzielcie się nimi ;-))) 

A jutro: będzie o książce i włosach ;-))
ZAPRASZAM ;-) 

Najsłynniejsza szczotka do włosów - Tangle Teezer

Hej  !!!!     Dzisiejszym tematem rozważań....eee może nie tak poważnie ;-) Dzisiaj wezmę na tapetę hit wszech czasów (sądząc po il...