wtorek, 1 listopada 2016

Make Me Bio Odkrycie 2015 roku ;-) ;-)


Cześć !!!!

   Tak tak, nie mylicie się. Tam jest napisane w tytule "2015 roku". Piszę to z pełną świadomością, bo od mojego pierwszego spotkania z tą marką mija dokładnie rok. 
Pierwszy raz widziałam je w jednym z wydań "Naturalnie z pudełka", ale wtedy jeszcze nie prenumerowałam ich. Moja ciekawość co do kosmetyków naturalnych dopiero kiełkowała.
I gdy w listopadzie 2015 roku dowiedziałam się od przyjaciółki o targach eko w moim mieście postanowiłam przyjrzeć się lepiej temu zagadnieniu. Znalazłyśmy na nich ciekawe stoisko właśnie firmy Make Me Bio.
 

   Bardzo spodobała mi się koncepcja przyświecająca tej młodej polskiej firmie: "Tworzenie bezpiecznych kosmetyków". Powiecie, że to kolejny chwyt marketingowy w zalewającej nas papce informacyjnej, albo że każdy producent powinien wychodzić z takiego założenia. Ok, macie prawo tak myśleć, z uwagi na to czym karmią nas media i marketingowcy. Ale tutaj nie kończy się tylko na słowach. Dostajemy tego potwierdzenie w postaci świetnych składów. Praktycznie same naturalne, nieprzetworzone surowce dają nam  odpowiednią konsystencję, zapach, a przede wszystkim właściwości, których ja osobiście szukam w produktach tego typu.

Ja skusiłam się na:


   W pierwszej kolejności sięgnęłam po Bio krem pod oczy z wit. E i ekstraktem ogórka. Temu kosmetykowi stawiam największe wymagania, bo i miejsce aplikacji ma swoje żądania oraz będzie on najbardziej intensywnie eksploatowany. Skóra ma być po nim nawilżona tak, aby ewentualny mocno kryjący korektor nie wyrządził jej krzywdy. Ma być jędrna i elastyczna, odżywiona, bo nie oszukujemy się chcemy zachować młody wygląd jak najdłużej, a najszybciej takowe zmiany widać właśnie w okolicach oczu ;-) Ale najważniejsze, aby nie podrażniał i nie powodował łzawienia. Wiem, wiem kremu nie nakładam przecież na całe oko, docierając również do linii rzęs, więc najczęstsze problemy wynikają po prostu z  jego złej aplikacji, a nie jego składu, czy właściwości. Tak, zgadzam się. Ale niejednokrotnie ilość substancji zapachowych lub konsystencja mogą stać się  powodem podrażnień, przynajmniej u mnie. Na szczęście nic z tych złych cech nie pojawiło się podczas stosowania tego kremu, za to ma on same dobre walory które mieć powinien. ;-) Zerknijcie na zdjęcie poniżej, aby same przekonać się jak ciekawy to jest skład.


   Jeśli spojrzeć na niego to mamy tu same dobre rzeczy, w odpowiednich proporcjach. Tak bardzo mi się spodobał, że to już trzecie opakowanie tego kremu. A w kolejce stoi już nowsza wersja, która wyszła tego lata do oferty firmy. Ciekawe czy sprawdzi się równie dobrze co jego starszy brat.
Ja używam go na dwa sposoby ;-) W małej ilości rano delikatnie wklepując oraz wieczorem w obfitej dawce wykonując krótki masaż aż do momentu jego całkowitego wchłonięcia ;-)  ;-) Jeśli miałabym go ocenić to zdecydowanie dostanie 10/10.


   W tym czasie również zaczęłam trochę bardziej zgłębiać pojęcia oczyszczania twarzy metodą OCM. Miałam nawet kilka prób, niestety nieudanych, komponowania mieszanek olejowych , ale też już wiem, że źle się do tego zabrałam. Właśnie wtedy trafiłam na Olejek do pielęgnacji twarzy i demakijażu. Na dzień dobry już był zgrzyt. Opakowanie okazało się kompletnie nietrafione.:-( Jak przy tak dużym wylocie można dozować ten produkt. Kilkanaście prób spowodowało jedynie straty, a nie dało rozwiązania jak postępować z tym opakowaniem, aby racjonalnie wykorzystać to co mam. Wiem szkło i ciemna barwa zapewniają trwałość zawartości. Jednak jest zupełnie niepraktyczne. Dlatego przelałam go do pojemnika z pompką z nieprzezroczystego tworzywa. Ja zdecydowanie odkryłam jego zalety oczyszczające. Wypracowałam sobie dwuetapowe oczyszczanie. Trzy pompki dozownika, rozgrzanie w dłoniach i kilku minutowy masaż twarzy powodują, że nawet najbardziej trwały makijaż totalnie rozpuszcza się. ;-) ;-)  Mam przygotowane duże płatki które namaczam ciepłą wodą, odciskam i nimi ścieram tą mieszaninę z twarzy. Następnie jedną pompkę wmasowuje i wklepuję w twarz pozostawiając  na parę  minut.  W tym czasie idę coś zrobić lub po prostu myję zęby. Ewentualny nadmiar, który pozostał usuwam płatkiem. Robię tak od roku czyli odkąd go mama, a to już moje drugie opakowanie, więc wydajność jest bardzo dobra, bo 60ml starcza na około pół roku. ;-) ;-) Przy czym zaznaczam, że dozownik z pompką znacznie wydłuża jego stosowanie przez racjonalne zużycie produktu.

 
 
   Zauważyłam w tym czasie ogromną poprawę jeśli chodzi o nawilżenie i odżywienie skóry. Ostatnio pojawiło się znowu  w "Naturalnie z pudełka", więc ucieszyłam się z kolejnego opakowania. Zdecydowanie ocena: 10/10 Kompozycja tych czterech olejków sprawdza się u mnie o wiele lepiej niż moje wcześniejsze mikstury. Co nie oznacza, że rezygnuje z prób, bo teraz wiem w jakim kierunku iść ;-)



   Mamy już omówione oczyszczanie to pora sięgnąć po krem do twarzy. Z pośród tych kusząco wyglądających ciemnych słoików wybrałam Garden Roses nawilżający krem dla skóry suchej i wrażliwej. Wiem, wiem wcześniej piszę o tym, że nie lubię zapachu róży, a tu wybieram taki krem. Zapach nie jest tak intensywny, a skład jest bardziej kuszący niż moc odstraszająca zapachu. 
A z resztą zobaczcie sami:



   Mango, jojoba, słodkie migdały, wit.E, orzechy macadamia to nie wszystko. Krem nawet dla mnie jest bogaty nawet w niewielkiej ilości, więc używam go od pewnego czasu tylko na noc. Jeśli nie maluję się w ciągu dnia to pozwalam sobie na niego również wtedy i ostatnio jest to naprawdę często. Jest delikatny i przyjemnie zmiękcza skórę dając jej komfort na wiele godzin. A po nocy z nim, rano buzia  jest mięciutka i wypoczęta. Ocena to zdecydowanie 10/10, nawet pomimo zapachu. 

   Podsumowując mogę powiedzieć, że nie zawiodłam się na tych kosmetykach ani trochę. Super składy, cena do zaakceptowania biorąc jej stosunek do jakości. Wszystko jest tu eko. Opakowania można zagospodarować na coś innego, jeśli tylko będzie taka potrzeba. Podlegają też recyklingowi. 
Wszystkie obietnice co do składu, właściwości zostały spełnione. Czego chcieć więcej? ;-) Mam obecnie jeszcze inne produkty tej firmy m.in. szampon, maskę do włosów i puder myjący. Ale o tym potem, bo jestem w trakcie stosowania i jeszcze nie umiem się określić co o nich mam myśleć.Czy pozytywnie, czy negatywnie ??? Dowiecie się za jakiś czas ;-) ;-) 


Trzymajcie się ciepło
k.smazik ;-)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najsłynniejsza szczotka do włosów - Tangle Teezer

Hej  !!!!     Dzisiejszym tematem rozważań....eee może nie tak poważnie ;-) Dzisiaj wezmę na tapetę hit wszech czasów (sądząc po il...