sobota, 16 marca 2013

Ratunek dla włosów tłustych - Pat&Rub maska


     Odkąd pamiętam mam problem z szybko przetłuszczającymi się włosami. Stosowałam już różne metody, szampony, spraye, płukanki itp. rzeczy. Niestety ze znikomym skutkiem. W październiku skuszona promocyjnym kuponem urodzinowym, nabyłam maskę do włosów tłustych Pat&Rub.


     Cena 75 zł. za tego typu kosmetyk wydawała mi się aż nad to wygórowana. Więc gdyby nie "kumulacja" w postaci kuponu + promocji w firmowym sklepie nie zdecydowałabym się na nią.


     Pierwsze wrażenie nie było zbyt pozytywne. Trochę błota zapakowane w plastik, i tyle. Zapach ziołowy z lekko, moim zdaniem przebijająca się nutą cytrusową. Może bardziej trawy cytrynowej, której z resztą nie ma w składzie. Kolor zgniło zielony. Zapach intensywny, ale do wytrzymania, jeśli ktoś toleruje zioła. Po roztarciu w dłoniach widoczne są malutkie czarne drobinki.


     Skład zapowiadał się bardzo ciekawie. W większości preparatów do włosów tłustych przeważnie powtarzała się szałwia bądź czarna rzodkiew. W tym kosmetyku ich nie ma, co pobudziło moją ciekawość do wypróbowania tej nowej kompozycji. Tutaj znajdziecie szczegółowy opis produktu, nie będę go już powtarzać.

     Co do stosowania, to od października po pierwszym razie maska poszła w odstawkę. Pierwsza próba była na sucho - porażka. Przy moich włosach do ramion aplikacja na sucho jest praktycznie niemożliwa. Maska nakładana cienką warstwą, praktycznie od razu wysycha. A była aplikowana tylko na skórę głowy część włosów u nasady. Takie opakowanie 225 ml, choć nie małe mogło by mi starczyć tylko na kilka aplikacji. Podejście drugie na mokro było już bardziej udane. Maska na zwilżonych włosach dawała się lepiej rozprowadzić. Pozostawiona na przepisowe 10-20 minut zastygała tworząc nieprzyjemną skorupę. Wrażenie średnie, więc po drugiej próbie poszła w kont.

     Jednak jakiś miesiąc temu wróciłyśmy do siebie ;-) i to chyba już na dobre. Ponowna aplikacja na mokro i kilkakrotne rozczesywanie włosów po nałożeniu ułatwiło mi aplikację maski. Jednak innowacją było pozostawienie maski na dłużej, nawet do 45 minut. Po jej nałożeniu zajęłam się czym innym i po prostu o niej zapomniałam. Ale okazało się, że w ten sposób osiągnęłam swój zamierzony cel. Teraz wprowadziłam kolejną innowację i maskę zwilżam wodną mgiełką co kilka minut, i przeczesuje grzebienie.

Efekt końcowy = włosy po spłukaniu maski i umyciu szamponem są miękkie i świeże. łatwo się układają. Nawet po wysuszeniu suszarką nie puszą się. Efekt przetłuszczenia zmniejszył się. A codzienne mycie głowy udaje mi się odłożyć nawet do 3 dni, co dla mnie jest wielkim sukcesem ;-)


Podsumowanie. Po małej modyfikacji metody stosowania,  maska sprawdziła się jak żadna inna ;-) Mogę ją polecić z czystym sumieniem. Cena trochę wysoka, ale częste promocje pozwalają na jej zakup w bardziej przystępnej ceni, warto poczekać ;-)

Ocena: 9/10 (-1 za cenę)
Pozdrawiam
k.smazik

1 komentarz:

Najsłynniejsza szczotka do włosów - Tangle Teezer

Hej  !!!!     Dzisiejszym tematem rozważań....eee może nie tak poważnie ;-) Dzisiaj wezmę na tapetę hit wszech czasów (sądząc po il...