niedziela, 3 listopada 2013

YVES ROCHER Cure Solutions maseczka przywracająca świeżość i blask ;-)))

Rozpoczęła się jesień a to najlepszy czas na różnego rodzaju zabiegi pielęgnacyjne. W okresie jesienno-zimowym częściej sięgamy po maseczki, wykonujemy różnego rodzaju zabiegi w gabinetach kosmetycznych czy masażu. Ja do gabinetu na razie się nie wybieram, ale w domu zafunduje sobie chwilę relaksu ;-)))

Zdecydowałam się powrócić do maseczek ;-)))) Moją ulubioną już od dwóch lat jest:

YVES ROCHER Cure Solutions Maseczka przywracająca świeżość i blask ;-)))



Produkt dostępny w sklepach producenta znajdziemy na pułkach z serią Cure Solutions. Dostaniemy tam ładnie zapakowaną w tekturowe, ofoliowane pudełko tubę mieszczącą 50 ml maseczki.


Cena jest wysoka 75 zł za takie opakowanie. Jednak jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się tyle zapłacić. System rabatowy tej firmy pozwala na zakupy nawet z 50% zniżką. W tym miejscu jednak pojawia się myśl: Ile te kosmetyki faktycznie kosztują, że producent tak hojnie rozdaje kupony rabatowe na prawo i lewo ????? ;-))) Ale to temat na dłuższą dyskusję ;-)).

Ale wracając do tematu ;-)) Producent określa jej właściwości jako oczyszczające i wygładzające. Kieruje ją do kobiet które cytuję: "(...) chcą walczyć z mającymi niekorzystny wpływ na skórę czynnikami zewnętrznymi. " To już dość oklepany slogan :-(( Ale najbardziej podoba mi się: "Wystarczy 5 minut, by skóra była dogłębnie oczyszczona z zanieczyszczeń." ;-))) Przy tym zdaniu można tylko się uśmiechnąć ;-)) Zmarszczki zostaną wygładzone, a skóra ma odzyskać naturalny blask.


W składzie pojawia się nam wyciąg z ziaren drzewa Moringa jako główny komponent działający. Nazywane jest "cudownym drzewem" z okolic Himalajów. Jego wszechstronne zastosowanie sprawiło, że rozpowszechniło się na Azję, Afrykę i Amerykę Łacińską. Lista pożytecznych zastosowań każdej z części tej rośliny jest bardzo długa i stale rośnie. Stanowi ona jednocześnie lekarstwo, pokarm, źródło oleju, naturalny pestycyd dla rolnictwa, środek czyszczący, a obecnie nawet biopaliwo. Jest tak rozpowszechnione w tak niedostępnych zakątkach jak np. tereny pustynne Afryki, gdyż jest ono niezwykle wytrzymałe na niesprzyjające warunki środowiskowe. Owocuje nawet w czasie suszy. Jego owoce po zmiażdżeniu potrafią oczyścić wodę. Oleiste nasiona są bogactwem aminokwasów, protein, witamin i minerałów. Składniki w nim zawarte działają przeciwzapalnie, tonizująco, nawilżająco i antyseptycznie.
Oprócz niego w skład maski wchodzi również żel aloesowy o łagodzącym, regenerującym działaniu. Nawilża on skórę, poprawia mikrokrążenie. Znany jest również efekt przeciwzapalny a nawet przeciwbakteryjny i przeciwgrzybiczy aloesu.Wyciąg z zielonej herbaty reguluje aktywność gruczołów łojowych przez co często stosowany jest w kosmetykach dla cery tłustej  i trądzikowej. Działa antyseptycznie i zmniejsza zaczerwienienia. Olej sezamowy bogaty w wiele składników m.in. tokoferole, mikroelementy, witaminę B6, kwasy omega 6. Stosowany w kosmetykach jako środek anti-aging. Reguluje pracę gruczołów łojowych oraz poprawia krążenie krwi. 
Najbardziej tajemniczym z naturalnych składników maseczki jest olejek saro z Madagaskaru. Roślina stosowana przez szamanów jako neutralizator czarów ;-) Przede wszystkim pobudzająco i dopingująco. W kosmetyce to przede wszystkim antyoksydant. Pobudza naturalną odporność organizmu na czynniki zewnętrzne. Wykazuje też działanie antybakteryjne co wykorzystuje się go w leczeniu ropni i ran.

INCI:
Aqua, Glycerin, Aloe barbadensis leaf juice, Methyl propanediol, Alcohol, Sodium polyacrylate, Propylene glycol, Sesamium indicum seed oil, Maniferin, Parfum, Phenoxyethanol, Cinnamosna fragrous leaf oil, Camellie sinensis leaf extract, Butylene glycol, Moringa pterygosperma seed extract, Linlool, Limonene, Methylparaben, Cl 15985, Cl16035

Niestety skład nie jest wolny od chemicznych elementów. Możemy tu znaleźć sztuczne barwniki (Cl 15985/ Cl 16035) oraz konserwanty (propylene glycol i methylparaben). Jako rozpuszczalnik zastosowano tu oprócz wody również alcohol i butylene glycol. Jest to niezbędne minimum, które było wymagane, aby otrzymać oczekiwaną trwałość i konsystencję. Coś za coś ;-)

Zapach charakterystyczny dla całej linii. Ja bym go określiła jako ziołowo-cytrynowy. Jest bardzo intensywny, ale nie męczący. Maseczka ma  pomarańczowy półprzeźroczysty, raczej mętny kolor.  


 Konsystencja zbliżona do żelu, zawiesista. Łatwo się rozprowadza zarówno palcami jak i pędzlem. Przy czym ta druga metoda jest bardziej efektywna i mniej produktu wbrew pozorom się marnuje. 




Stosowałam ją 1-2 razy w tygodniu i tak też zaleca producent. Na 5-10 minut to w zupełności wystarczy. Czasem robiłam ekstra aplikację rano, jeśli miałam czas, a noc była "ciężka" ;-) Od razu widać efekt. Cera jest jaśniejsza, rozpromieniona, miękka i elastyczna. Zaczerwienienia złagodzone i zmniejszone. O wiele lepiej nawilżona, sprawiająca wrażenie gładszej. Z wszystkich maseczek YVES ROCHER które miałam do tej pory to mój zdecydowany ulubieniec.
Ocena: 10/10 Mam w planie kolejne opakowanie ;-)))

A Wy znacie tą maseczkę ??? Sprawdza się u Was a może znacie lepsze ???? Podzielcie się opinią ;-))

Pozdrawiam
k.smazik ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najsłynniejsza szczotka do włosów - Tangle Teezer

Hej  !!!!     Dzisiejszym tematem rozważań....eee może nie tak poważnie ;-) Dzisiaj wezmę na tapetę hit wszech czasów (sądząc po il...