Zdecydowanie TAK ;-)
W zasadzie nie widzę żadnych minusów poza jednym - ograniczona ilość sztuk, a co za tym idzie rozmiaru ;-) Zdarza się to bardzo często, ale to nic nowego, bo taką samą sytuację mam w każdym innym sklepie, a tym bardziej w sieciówkach.
Najważniejszym kryterium w wyborze sklepu jest dla mnie cena. Wolę pieniądze przeznaczyć na inny cel niż na ciuchy. ;-) W sklepach sieciowych wkurza mnie wygórowana cena w stosunku do delikatnie mówiąc "wątpliwej jakości" ;-( Ceny wyjściowe są niebotycznie wysokie, tak aby później przy "wyprzedażach" i "promocjach" nagle okazało się, że można je kupić wielokrotnie taniej. Oczywiście w czasie oczekiwania na tego typu obniżki równolegle uszczupla się rozmiarówka, a więc tym samym możliwość naszego wyboru ;-(
Ja nie mam problemu z tym, że jest to odzież używana. Choć nie zawsze tak jest, bo zdarzyło mi się parę razy zakupić rzeczy całkiem nowe, nie używane z oryginalnymi metkami ;-))).
Przy wyborze pozostaje nam kierować się tylko tym czy dana rzecz nam się podoba czy nie. Nie ma to większego znaczenia czy metka jest znana, bo cena jest przystępna zawsze ;-)))) Jeśli często wpadasz i przeglądasz asortyment jesteś wstanie znaleźć naprawdę ciekawe, oryginalne okazy za małe pieniądze ;-))))
Jeśli już decyduję się na zakup to wtedy dokładnie oglądam tą rzecz z wewnątrz i zewnątrz. Dobrze jeśli w sklepie jest takie miejsce gdzie można je sprawdzić w świetle dziennym, bo oświetlenie sztuczne lubi nam czasem sprawiać figle ;-)))) Dopiero po takim rekonesansie wypatrzona rzecz trafia do koszyka ;-))
Lubię porządek, dlatego wybieram te ciucholandy w których odzież prezentowana jest na wieszakach i już wstępnie jest posegregowana według określonego klucza. Pozwala to również zaoszczędzić dużo czasu podczas wyszukiwania ciuchów ;-))))
A to kilka rzeczy, które służą mi dzielnie już kilka sezonów letnich, a zostały zakupione w ciucholandzie:
Jestem z tych ubrań bardzo zadowolona. Kupując w ciucholandach jeszcze nigdy nie zapłaciłam więcej niż 80 zł, ale za pełną reklamówkę ubrań :-)))) Ponad to jeśli jedno z nich się zniszczy bądź znudzi po prostu mogę to wyrzucić lub przerobić bez żalu za wydanymi pieniędzmi. Kiedyś czytałam i oglądałam wywiady z Ewą Minge i Tommy Hilfingerem. Oboje opowiadali o początkach swojej przygody z modą. I oboje choć pochodzą z różnych zakątków świata wspominali, że ich początki to było przerabianie starej odzieży lub jeansów i później ich sprzedawanie. Odzież pochodziła z różnych źródeł m.in. sklepów typu second hand. Kto wie może w Was też obudzi się talent do mody ;-))))
A Wy jesteście ZA czy PRZECIW ?????? ;-)
Pozdrawiam
k.smazik ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz