poniedziałek, 5 stycznia 2015

DENKO MAKIJAŻOWE - GRUDZIEŃ 2014:-)

Cześć ;-)

      Dzisiaj druga część denka ;-) Przyszedł czas na kosmetyki makijażowe i z nim bezpośrednio związane ;-) Więc zaczynamy od:






REFRESHING WET WIPES/ CLENIC ANTIBACTERIAL WET WIPES -  nawilżane chusteczki, odkażające, do demakijażu jak zwał tak zwał. Każda z nas miała już pewnie z nimi styczność. Mogą się różnie nazywać, ale mają jedno zadanie odświeżyć dłonie lub twarz. Ja poprzestaję jednak na dłoniach. Twarz jednak wole traktować innymi bardziej delikatnymi produktami. 

Takie chusteczki stosuje jednak codziennie w przeróżnych sytuacjach:
  • do oczyszczania dłoni ( mam paczkę zawsze w torebce) np. po tankowaniu na stacji,
  • przed jedzeniem np. na spacerze, wycieczce, w górach, 
  • do przecierania, odświeżania kosmetyków (cieni, pudrów, róży itp.)
  • szybkie oczyszczanie pędzli,
  • szybkich poprawek w makijażu (rozmazany tusz, osypane cienie itp.)
  • wycieranie blatu, gdy kosmetyki ulegną "wypadkowi",
  • itp.
Pewnie moglibyście podać jeszcze co najmniej kilka innych ich zastosowań. Nie mam konkretnie ulubionych. Głównie wybieram te na promocjach, najtańsze, bo i tak po jednym użyciu lądują w koszu, więc nie ma sensu przepłacać. Czasem po ich wyschnięciu używam ich jeszcze raz np. do mycia pieca i wtedy gdy już nie nadają się do niczego wyrzucam je. Ocena: 10/10 





 YVES ROCHER Volume Vertige - Tusz podkręcający rzęsy, przynajmniej tak to określił producent. Ja jednak odniosłam wrażenie, że poza dodaniem objętości czyli pogrubieniem rzęs to on nic innego nie robił. Patent tego konkretnego tuszu polegał na specjalnych pustych miejscach w szczoteczce pod silikonowymi włoskami. Ma to powodować, że za jednym razem nabierany odpowiednią ilość tuszu, aby pomalować oboje oczu bez koniecznego wkładania ponownego i wyciągania szczotki z opakowania. Przyznam, że pomysł mi się spodobał. Mniejsza częstotliwość otwierania, mniej powietrza dostaje się do środka, wolniejsze wysychanie, dłuższe zachowanie trwałości i właściwości, aż wreszcie jest to bardziej higieniczne. Wszystko przedstawia się pięknie, ale tylko w teorii. Tusz wystarczył mi na jakieś 5 miesięcy, bo zaczęłam go używać w sierpniu lub pod koniec tego miesiąca. Więc to taki optymalny czas jak na tusz, zwykły tusz. Teoria o dłuższej trwałości została obalona. Teraz jest on po prostu zaschnięty. Co do szczotki to bardzo trudno nałożyć nią odpowiednią ilość, łatwo z nią przesadzić. Zwłaszcza, gdy zaczynamy opakowanie. Gdzieś w połowie opakowania zaczynamy go dopiero nabierać w odpowiedniej ilości. Normalne dla mnie stało się użycie dodatkowej szczoteczki z innego tuszu, którą zbierałam nadmiar i rozczesywałam sklejone rzęsy. Tak, silikonowa szczoteczka w moim przypadku w kilku ruchach z kilkudziesięciu rzęs robi raptem kilka sztuk. Ja z pewnością już do tego tuszu nie wrócę. Ale pewnie znajdą się amatorki na ten tusz, bo silikonowe szczoteczki wielu dziewczyną przypadły już do gustu. U mnie się ona nie sprawdza i dostaje ocenę: 0/10.




WIBO Eyebrow Stylist - produkt do brwi prawie za darmoszkę ;-). Cena regularna to ok. 10zł. Przyznacie, że to mało w stosunku do podobnych rzeczy z  Benefit, Bobbie Brown itp. które już liczymy w setkach złotych. To opakowanie mam bardzo długo, bo ok. roku. Stosowany i wymęczony w codziennym użyciu. Najszybszy sposób podkreślenia i uporządkowania niesfornych brwi jaki znam. Jedyny minus to, że występuje tylko w jednym kolorze, to blondynkom i brunetkom może sprawiać problem. Dla mnie idealny ! Teraz mam coś podobnego z Make Up Revolution. Zobaczymy jak się spisze. Jeśli polegnie to mam do czego wrócić. Ocena:10/10 ;-)




GOLDEN ROSE Kajal Stick Midnight Black - raczej rzadko zdarzają mi się kosmetyczne pomyłki zakupowe. jak się zastanowić to na tyle rzeczy, które przeszły przez moje ręce to bardzo mało. Jednak wyjątek potwierdza regułę, a jest nią ten kajal. Pasuje mi w nim jedynie kolor i konsystencja, bo w kontakcie ze skórą robi się masełkowy. Łatwo nim zrobić makijaż np. w stylu bollywood lub smoky. I na tym moje dobre wrażenie się kończy.Nie jest on wodoodporny, więc przy każdej nawet małej manipulacji przy oku rozmazuje się. Miś Panda w ciągu kilku sekund gwarantowany. Po otwarciu zawartość wypadła mi z opakowania. Wyglądała na nieco przesuszoną. Próby umiejscowienia go z powrotem na miejscu nie powiodły się . Wkład wylatywał przy każdym otwarciu. Ale najgorsze to uczulenie. Nawet niewielka ilość dyskwalifikowała go z użytku. Oczy czerwone jakbym przepłakała całą noc, piekące. Niestety idzie do kosza. Ocena: 2/10 Punkty honorowe za naprawdę ładny efekt wizualny i możliwości zastosowania, ale nie u mnie.




PAT & RUB Lips - niestety mój niewypał w moim przypadku. Nie pamiętam jak trafił w moje ręce. Przeglądałam zamówienia, ale nie znalazłam informacji. Moja wersja była grejpfrutowa. Nie ma składników barwiących. Początkowo bardzo przyjemnie pachniała cytrusami. Niestety po krótkim czasie zapach zupełnie się ulotnił, tak jak kolor. Osobiście nie przepadam za balsamami w słoiku, bo trzeba je nabierać paluchami,a nigdy nie ma gwarancji co z nimi do balsamu wpakuje. Dlatego balsam teraz pachnie nieprzyjemnie i zmienił konsystencje na tłustą, mazistą. Ląduje w koszu. Ocena: 0/10 nie lubię, nie kupię ponownie ;-) 




ESSENCE Better Than Gel Nails Top Sealer - to lakier nawierzchniowy to najdłużej stosowany przeze mnie top coat. Stanowi on element zestawu do french manicure. Bardzo, bardzo wydajny. Stosowałam go za każdym razem, gdy malowałam paznokcie. Efekt końcowy to grubsza, lśniąca płytka paznokcia. Lakier wytrzymywał dzięki niemu nawet do 10 dni w stanie nadającym się do pokazywania publicznego. Nie wiem czy jest jeszcze dostępny, ale jeśli tak to jak skończę obecny top coat znowu go kupię ;-) Ocena: 10/10




LUMENE Natural Code Shine & Redness Eliminator - po naszemu eliminator zaczerwienień połysku. Byłoby dalej fajnie, gdyby Bozia dała więcej gracji. Feralny upadek i po kosmetyku. Puder ten, prasowany, był tak miałki, że nie było możliwości zebrać go z ziemi inaczej jak tylko odkurzaczem. I tak po dwóch tygodniach całkiem dobrze zapowiadającej się współpracy pozostałam z samym pudełkiem. To co było przyczyną niemożliwości zebrania kosmetyku z podłogi w momencie stosowania było jego wielką zaletą. Pod palcami był on tak miałki i przyjemny, że na skórze nosiło się go komfortowo. Bo był prawie nie wyczuwalny składał się z dwóch kolorów: bardzo jasnego beżu, transparentnego na skórze i drugiej części o zielono pistacjowym mlecznym odcieniu. Musiałam się nauczyć go nabierać i dobrać odpowiednio miękki pędzel. Ale gdy to już zrobiłam w kont poszły bazy przeciw zaczerwienieniom i inne pudry matujące. Efekt utrzymywał się kilka godzin, a i nałożenie kolejnej warstwy w ciągu dnia nie stanowiło problemu i całość nadal była bardzo naturalna. Szczególnie dobrze współdziałał z kremem CC. Do tego opakowania można również dokupić sobie lusterko i wmontować w nie tworząc w ten sposób całkiem fajną puderniczkę. Jak tylko go zlokalizują, a nie jest to takie łatwe to kupię znowu. Ocena:10/10




CELIA Nude pomadko-błyszczyk - 602 - to już moja ostatnia pomadka tego typu z Celii. O jej atutach napisałam tutaj. Nic z tego się nie zmieniło. Dalej je sobie chwalę. Na razie mam inne pomadki do zużycia , ale gdy będę miała jakąś dokupić to pewnie będą to właśnie te. Ocena:10/10






EINSTEIN Lip Therapy - balsam do ust nawilżająco-regenerujący. Producent Einstein Cosmetics Inc.Los Angeles, ale jeśli się zagłębić i odkleić etykietę Made In Taiwan. Szczerze mówiąc nie znam tej firmy. Tak trochę dziwnie mi się zrobiło oglądając te opisy na opakowaniu. Po wzięciu tego balsamu do rąk, a dostałam go jako gratis do zamówienia w jednej z drogerii internetowych, odczułam już pierwszy dyskomfort. Coś, a raczej składniki oleiste z balsamu "wypociły się" i cały słoik był nimi oblepiony. Dobrze, że w przesyłce każdy kosmetyk jest pakowany osobno w folię i nic się nie zniszczyło. Po otwarciu mój szok się pogłębił, bo wyglądało jakby brakowało dwie trzecie zawartości słoiczka. A reszta, która pozostała była widocznie wodnista i zawierała dziwne żółte grudki. Do tego zapach nie zachęcał do użycia. No cóż, idzie do kosza nie będę ryzykować. Może odzyskam słoiczek i zagospodaruje go na coś innego. Pierwszy raz mi się zdarzyła taka sytuacja. Nie wiem co o tym myśleć. Z komentarzy na stronie sklepu nie tylko ja miałam takie odczucie. Przy czym te opinie w żaden sposób nie zostały skomentowane przez administratora sklepu. Dziwne. ja w każdym razie nie polecam tego kosmetyku, gdybyście kiedykolwiek na niego trafili. Ocena:0/10

UUUUUUffffffff koniec ;-) Ale tego tym razem było. Gratulacje do wszystkich wytrwałych ;-)

Pierwszą część znajdziecie tu ;-)



Jestem ciekawa Waszej opinii ;-) 
Może moje porażki to Wasze ulubione kosmetyki 
i macie na nie swoje sposoby? 
Podzielcie się nimi ;-)


Pozdrawiam
k.smazik:-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najsłynniejsza szczotka do włosów - Tangle Teezer

Hej  !!!!     Dzisiejszym tematem rozważań....eee może nie tak poważnie ;-) Dzisiaj wezmę na tapetę hit wszech czasów (sądząc po il...