piątek, 21 marca 2014

Denko LUTY 2014 - MAKIJAŻ ;-)


 

     Było o włosach teraz będzie o produktach do makijażu. Raczej większość bym tu wymieniła i z pewnością już nie kupię ich ponownie. Poza trzema, które z pełną świadomością znajdują się od tej pory na mojej liście obowiązkowych kosmetyków ;-))) Co polubiłam, co znienawidziłam już śpieszę napisać. Miłego czytania ;-))


ISANA Zmywacz Do Paznokci - to ta wersja z actonem. Wiem, wiem wstrętne świństwo, ale niestety to jeden z lepszych jakie miałam do tej pory. Przy odpowiednim operowaniu nim i watą, ściągam nawet najciemniejszy i najmocniej kryjący lakier jednym pociągnięcie ;-)) I to mi bardzo odpowiada. Nie jestem posiadaczką jakichś strasznie tragicznych lub słabych paznokci, więc mogę sobie na niego pozwolić. Za to lubię ciemne lakiery na pazurach ;-)))) Więc bilans stosowania wychodzi jak najbardziej na korzyść tego zmywacza. Właściwie mogę się tu czepiać tylko składu, ale cóż poradzić. Coś za coś! Ocena: 9/10


WIBO Eyebrow Stylist - to drugi mój hit w tym zestawieniu. Próbowałam już różnych sposobów na ujarzmienie brwi. Żele, woski, cienie, osławione farbki itd. Przez przypadek, korzystając z 40% obniżki w Rossmanie sięgnęłam po ten brązowy żel stylizujący do brwi. I to jest to ;-)) Nie mam dużych ubytków. Nie lubię też efektu przerysowanych brwi. Często widzę dziewczyny z idealnie wymalowanymi brwiami. Widać każdą kreskę, domalowany włosek. Nie wiem kto im powiedział, że dobrze wyglądają w takich brwiach. Idealne brwi nie są nigdy naturalne. Takie brwi mają tylko lalki Barbi lub postaci z kreskówek japońskich. Dlatego tak mi się podoba efekt jaki daje ten żel. Szczotka jest dość włochata i pewnie na pierwszy rzut oka może wydawać się kłopotliwa. Jednak po paru razach daje się opanować i potem można nią wymodelować brwi w parę sekund ;-)) Daje ona lekkie zabarwienie, które można stopniować kolejnym przeczesywaniem brwi szczotką. Jeśli nałożymy zbyt wiele też nic nie szkodzi, bo wystarczy tylko zebrać nadmiar czystą spiralką lub patyczkiem kosmetycznym. Nie dostrzegam żadnych minusów. Może o tym również świadczyć fakt, że właśnie mam i korzystam z nowego kolejnego opakowania. Cienie i inne gadżety do brwi poszły w kąt ;-) Ocena: 10/10 ;-)))



CELIA NUDE Nawilżający pomadko-błyszczyk - 602 - z pomadek Celi o których pisałam tutaj pozostała już tylko jedna :-(  Moje wrażenia od tamtego czasu nie zmieniły się ani trochę. Pomadka bardzo dobrze nawilża usta. Dosłownie tak dobrze jak balsam odżywczy. Można ją stosować solo lub w połączeniu z innymi pomadkami. Ja szczególnie lubiłam ją mieszać z matowymi pomadkami z Sephory. Usta nie były wtedy zbyt wysuszone co wcześniej miało miejsce. Co do trwałości na ustach to tu już cudów nie ma, ale powiedzmy szczerze, że za taką cenę czego można więcej oczekiwać. Plan mam taki, żeby zużyć to co mam jeszcze w "zapasie"  i potem przestawić się wyłącznie na nie ;-))) Bo moje usta najlepiej się prezentują w tych barwach i tej konsystencji pomadki. Ocena: 10/10 ;-)

Było pozytywnie i z zachwytem, teraz trochę ponarzekam:-(


SEPHORA Mascara - tusz do rzęs w wersji mini. Ten egzemplarz pochodzi z rozkładanej kasety do makijażu tej firmy. W zasadzie nosiłam go w kosmetyczce w razie ewentualnych poprawek. Nie sprawdził się on jednak nawet w tej wersji. Od początku wydawał mi się strasznie gęsty. Ale największym jego minusem jest tak szczotka. Nie wiem jakim cudem komuś przyszło do głowy, że taki kształt szczoteczki pozwoli na m nanieść tusz na rzęs bez całkowitego ich sklejenia. Przestałam liczyć po pewnym czasie, ale prób nauczenia się nią manewrować, było kilkadziesiąt. Wszystkie były całkowitą porażką. Mam długie i podobno dość gęste rzęsy. A tu po jednym użyciu tej szczotki wyglądam jakbym miała 4 na krzyż ;-(( Co się nadenerwowałam to moje. Pierwszy i ostatni raz. Ocena: 000000000000000 :-(


DONEGAL i SEPHORA - kolejne niewypały. Ta pacynka po chodzi z małego zestawu pędzelków kupionego w drogerii. Pozostałe sztuki po sklejeniu, bo oczywiście po paru razach porozklejały się mi w dłoniach służą mi do dziś ;-)) i jestem z nich zadowolona. Ta pacynka jako jedyna nie była klejona, ale mam inny feler. Gąbka z której jest wykonana jest albo stara, sparciała albo z bardzo niskiej jakości gumy. Sama gąbeczka strasznie się kruszy, dzięki temu okruchy gumy mam wszędzie. W cieniu, na toaletce, na twarzy, na ubraniu itd. Poza tym zapach jest nie do wytrzymania. Jak stara opona albo inna śmierdząca guma. Nie, nie do kosza z tym i to zaraz!!!!! Drugi drobiazg to pędzelek z tej samej palety co powyższy tusz. Też nie wiem którędy biegła myśl pomysłodawcy, który włożył toto do kompletu. Taką szczeciną to można porysować np. płytę kompaktową a co dopiero twarz. Idzie  do kosza, taka była pierwsza myśl. Jednak w drodze do kosza spotkałam tatę który gdzieś posiał małą szczotkę do czyszczenia swojej elektrycznej maszynki do golenia. I tak oto niechciany, badziewiarski pędzel znalazł nowe zastosowanie. Ocena: 00000000000 :-(


YVES ROCHER Teint Fluide Matite - podkład matujący z tej firmy to najchętniej rozdawane próbki w ich salonach. Ja najczęściej dostawałam odcień BEIGE 200 ale ostatnio trafiło mi się parę sztuk w odcieniu ROSE 200. ten pierwszy jest zdecydowanie cieplejszy i też ciemniejszy. Na skórze daje on niestety dość ciemny odcień. Zdecydowanie za ciemny jak na mnie. Więc sięgnęłam po drugą wersję, która jest chłodniejsza. Wyraźnie jaśniejsza już była lepsza. Ten kolor pasowałby mi w okresie późnej wiosny lub jesieni, gdy skóra jest lekko opalona. Teraz jestem blada jak ściana i ten kolor jest minimalnie zbyt ciemny. Na szczęście dobrze współdziała z kremem CC z Max Factora i robię z nich mały misz masz w celu uzyskania odpowiedniego odcienia ;-))) Na zdjęciach może tej różnicy do końca nie widać bo w słońcu ta różnica się rozmyła.




W odcieniu BEIGE nie podobało mi się jeszcze to, że po paru godzinach ciemniał on na skórze. Wtedy różnica w odcieniach była już bardzo widoczna i niedopuszczalna. W przypadku tego ROSE takiej sytuacji już nie obserwowałam, więc spokojnie mogłam już w nim wyjść na zewnątrz do świata ;-)
Szczerze mówiąc to nie wiem co o nich myśleć. Nie są to w 100% moje odcienie, więc nie mogłam ich w pełni przetestować. Skłaniam się obecnie raczej na NIE, ale jest to mało obiektywna ocena. Nie można tak to określić po takiej małej przetestowanej ilości. Ocena: 5/10

Makijaż mamy już omówiony. 
A jak Wam się podobały te rzeczy, jeśli je macie lub miałyście ???
Może niesłusznie się zniechęcam do nich ??? 
Macie inne wrażenia????

Pozdrawiam
k.smazik;-)






1 komentarz:

  1. żadnego z tych produktów nie znam, wszystkie dla mnie są nowością;)

    OdpowiedzUsuń

Najsłynniejsza szczotka do włosów - Tangle Teezer

Hej  !!!!     Dzisiejszym tematem rozważań....eee może nie tak poważnie ;-) Dzisiaj wezmę na tapetę hit wszech czasów (sądząc po il...